Dr n. med. Małgorzata Chomicka-Janda: serdeczność i profesjonalizm
Dr n. med. Małgorzata Chomicka-Janda nie chciała być lekarzem, tylko fizykiem jądrowym. Ale, jak to w życiu bywa, przypadek sprawił, że ukończyła Śląską Akademię Medyczną. O wyborze studiów medycznych zdecydowała trzy miesiące przed maturą.
- Kiedy ktoś mnie pyta, czy jestem pracownikiem umysłowym, czy fizycznym, nie wiem, co odpowiedzieć – mówi dr n. med. Małgorzata Chomicka-Janda. – Jestem chirurgiem, więc podczas operacji muszę intensywnie myśleć, rozważyć wiele kwestii, aby nie popełnić błędu, ale muszę też wytrwać wiele godzin przy stole operacyjnym. Nie wiem więc, co przeważa – umysł czy fizyczny wysiłek. Dr n. med. Małgorzata Chomicka-Janda jest specjalistą w zakresie chirurgii plastycznej, estetycznej i rekonstrukcyjnej. Uprawnienia do wykonywania zawodu uzyskała w 1984 r. na Wydziale Lekarskim Śląskiej Akademii Medycznej, a cztery lata później ukończyła I stopień specjalizacji w zakresie ortopedii i traumatologii. W 1992 r. uzyskała tytuł specjalisty II stopnia w zakresie chirurgii plastycznej i rekonstrukcyjnej. W 2002 r. obroniła pracę doktorską z zakresu onkologii i otrzymała tytuł doktora nauk medycznych. Doświadczenie zawodowe zdobywała na kursach we włoskiej Pawii, w Sztokholmie, Paryżu, w Madrycie, we Florencji. Trudno wyliczyć wszystkie miejsca.
Doświadczenie uczy pokory
Dr Chomicka-Janda jest cenionym autorytetem w zakresie chirurgii plastycznej, lekarzem o imponującym doświadczeniu zawodowym. Ale, jak sama mówi – im więcej doświadczenia ma lekarz, tym więcej powinno być w nim pokory. – Lekarz musi pamiętać, że nie stoi ponad innymi – mówi. – W medycynie nie wszystko można przewidzieć, nie każdemu można pomóc. Ważne jest uzmysłowienie sobie, że nie wszystko potrafimy i nie wszystko udaje się od razu. Wiele jest takich sytuacji, kiedy nie możemy spełnić oczekiwań pacjentów.
– Lekarz, nawet ten, który dużo operuje, nie może być zbyt pewny siebie i uważać, że następna operacja pójdzie jak z płatka – mówi dr Chomicka-Janda. – Nawet przy drobnych zabiegach mogą się zdarzyć komplikacje. Jeśli ktoś mówi, że nie ma komplikacji czy powikłań pooperacyjnych, to znaczy, że mija się z prawdą lub dużo nie operuje. Do każdego zabiegu podchodzę z pokorą. Wykorzystuję swoją wiedzę i najlepsze umiejętności, ale pamiętam też, że mam do czynienia z żywym organizmem, który może nietypowo zareagować na moje działanie. – Niezwykle ważne jest i to – kontynuuje – żeby nie przeprowadzać zabiegów za wszelką cenę. Chirurgia plastyczna jest szczególną dziedziną medycyny. Naszym celem jest nie tylko poprawa wyglądu zewnętrznego, co przekłada się na lepszą kondycję psychiczną, pozbycie się kompleksów czy wyższą samoocenę, ale także dbałość o zdrowie fizyczne. Urody nie możemy poprawiać za wszelką cenę. Takie działanie może narazić pacjenta na utratę zdrowia, a nawet życia. Dlatego trzeba wiedzieć, kiedy powiedzieć stop.
Opowieści przy kolacji
Chociaż może trudno w to uwierzyć, ale to one sprawiły, że przyszła pani doktor, która spędzała zimowe wakacje z rodzicami w górach, zapomniała o fizyce jądrowej i postanowiła studiować medycynę. A wszystko zaczęło się w czasach, kiedy na wypoczynek jeździło się do domu wczasowego. Nikt wtedy nie wiedział, z kim będzie dzielił pokój lub miejsce przy stole w stołówce. Los sprawił, że przy jednym stoliku z naszą bohaterką i jej rodzicami siedział Stanisław Kuśmierski, profesor chirurgii. Nie było dnia, aby kolacja nie kończyła się opowieściami profesora o jego pracy i operacjach. O tym, co dzieje się na sali operacyjnej, na co trzeba uważać, czego się wystrzegać i jak wielką satysfakcję daje dobrze wykonana praca.
Małgorzata zapragnęła posmakować tej niezwykłej atmosfery. I tak na trzy miesiące przed maturą zdecydowała, że będzie studiowała medycynę.
Dobry kontakt
– Trzeba lubić i szanować ludzi, z którymi się spotykamy – mówi dr Chomicka-Janda. – To podstawa, aby po zabiegu czy operacji pacjent był zadowolony. Ale to nie oznacza, że każdy kaprys pacjenta może być brany pod uwagę – dodaje. Zawsze uśmiechnięta, cierpliwa, serdeczna dla pacjentów, ale też niezwykle konkretna. Jest ceniona przez kolegów i pacjentów za ogromną wiedzę i doświadczenie, lecz także za poczucie humoru. – Mam kontakt z wieloma pacjentami, których operowałam wiele lat temu – wspomina. – Nadal przychodzą do mnie nie po poradę, ale pogadać, zapytać co słychać, a nierzadko podziękować za wykonaną operację. To daje wielką satysfakcję. Chirurgia plastyczna to praca twórcza, bo każdy pacjent jest inny, każdy wymaga indywidualnego potraktowania. Czasem nie wiem, jak mogę pomóc. Wtedy radzę się kolegów, co można zrobić, aby osiągnąć jak najlepszy efekt.
Ogród marzeń
– Kiedy wybierałam swoją drogę zawodową, nie było studiów, na których uczono by projektowania ogrodów – mówi dr Chomicka-Janda. – Gdyby były, nie myślałabym pewnie o fizyce jądrowej czy medycynie. Zajęłabym się tworzeniem bajkowych ogrodów. Życie stworzyło mi taką szansę.
Udało mi się wyczarować przepiękny ogród przy własnym domu. – W ogrodzie czuję się wolna – opowiada. – Pielę, przycinam, przesadzam. Cieszy mnie, gdy coś kiełkuje, zaczyna kwitnąć lub kiedy udaje się uratować roślinę, która chorowała. To jest mój ogród marzeń, ogród radości i oaza spokoju. Myślę, że takiej oazy potrzebuje każdy z nas.
Inną pasją pani doktor jest urządzanie wnętrz. Opowiada, że chciałaby mieć dużo mieszkań i każde z nich urządzić w innym stylu. A ponieważ mieszkań nie ma, koncentruje się na częstych zmianach wystroju w swoim domu.
Gdy tylko mogę, jadę w świat
Podróże to kolejna pasja dr Małgorzaty. Kiedy tylko może, razem z córką Patrycją zwiedza świat. Ostatnia wyprawa zaprowadziła je do Japonii, a kolejną podróż planują do Chin. – Zwykle wybieramy wycieczki objazdowe – mówi dr Chomicka-Janda. – To pozwala więcej zobaczyć. Raz oglądamy piramidy, a innym razem tropikalne lasy. Cieszymy się na każdy wspólny wyjazd. Dla mnie to również czas, gdy mogę być blisko córki, która studiuje poza Polską. Wprawdzie jest skype i wszystko można sobie powiedzieć na odległość, ale bezpośredni kontakt z bliskimi jest bezcenny.
Małgorzata Chomicka-Janda o sobie
- W dzieciństwie chciałam być...
Fizykiem jądrowym.
- Moje trzy ulubione książki to...
Nie mam takich. Każda książka jest dla mnie ciekawym i nowym przeżyciem. Najchętniej czytam biografie lub książki historyczne. Często sięgam po tytuły, które opisują życie przed wiekami – w siedemnastowiecznej Francji lub renesansowych Włoszech. Ostatnio dużo przyjemności sprawiło mi przeczytanie książki o rodzie Borgiów i o roli kobiet w dziejach europejskich monarchii.
- O medycynie, jako drodze zawodowej, pierwszy raz pomyślałam...
Trzy miesiące przed maturą.
- Moimi mentorami, przewodnikami w czasie studiów i podczas pierwszych lat pracy byli...
Od początku mojej kariery medycznej był to prof. Jerzy Strużyna. Od niego wszystkiego się nauczyłam i dzięki niemu zrobiłam specjalizację oraz doktorat. To niezwykły człowiek, zawsze bardzo życzliwy i pomocny. Jest wyjątkowym operatorem i specjalistą w swojej dziedzinie.
- Najważniejsze dla lekarza jest...
Zrozumienie, że nie jest bogiem.
- Dobry lekarz powinien...
Po pierwsze, dużo się uczyć, bo wiedza zmienia się bardzo szybko. Są nowe odkrycia, nowe metody operowania i trzeba je znać. Po drugie, uczestniczyć w zjazdach naukowych, rozmawiać z kolegami z innych krajów, aby znać nowe trendy i... uczyć się.
- Po pracy najchętniej...
Spędzam czas z rodziną w ogrodzie.
- W życiu staram się być...
Szczera wobec pacjentów i informować ich nie tylko o dobrych stronach zabiegu, ale i o tym, co złego może z tego wyniknąć. Nigdy nie namawiam pacjentów na zabieg, czasem wręcz odradzam jego przeprowadzenie lub też mówię wprost, że ich wygląd nie wymaga operacji.
- W pracy nie toleruję...
Złej organizacji pracy, bo w chirurgii wszystko musi być na swoim miejscu. Przy stole trzeba być skoncentrowanym i skupionym na pracy, bo w każdej chwili może się wydarzyć coś nieoczekiwanego.
- Gdybym nie została lekarzem, byłabym...
Architektem krajobrazu, może ogrodnikiem lub projektantem wnętrz.
- Jestem szczęśliwa, gdy...
Podróżuję i zwiedzam ciekawe zakątki świata, kiedy poznaję historię innych krajów, ale także wtedy, gdy jestem w domu z moją rodziną i psem. Maks, bo tak ma na imię mój pupil, jest wspaniałym psem o wielkim sercu, którego zabraliśmy ze schroniska. Wszystkim polecam adopcję, gdyż to zazwyczaj bezdomne zwierzęta okazują się być najlepszymi przyjaciółmi człowieka.
Porady eksperta