Doda cierpi na mizofonię: "Nie daję już rady". Co to za dolegliwość?
Doda postanowiła opowiedzieć na InstaStories o przypadłości, która skutecznie utrudnia jej codzienne funkcjonowanie. "Nie daję rady" - mówi. Co więcej, zaburzenie nasila się wraz z wiekiem. Czym jest mizofonia?
Doda podzieliła się w relacji na Instagramie wyznaniem na temat swojej przypadłości. Piosenkarka udostępniła wywiad, podczas którego Aryna Abalenka, białoruska tenisista, poprosiła siedzącego obok mężczyznę, by nie klikał długopisem, gdyż jest to dla niej wyjątkowo niekomfortowe.
Następnie Doda skomentowała dość nietypową reakcję sportsmenki słowami: "Doskonale rozumiem tę dziewczynę".
Doda cierpi na mizofonię
Artystka przyznała, że cierpi na takie samo zaburzenie, zwane mizofonią. Polega ono na wyjątkowej nadwrażliwości na niektóre dźwięki.
"Żyję z mizofonią od dziecka, ale nasiliło mi się tak od 10 lat. Może od przestymulowania w pracy na scenie, studiu nagraniowym lub od nerwów w show biznesie. Ja długopisu nie ogarnęłabym psychicznie" - opowiedziała na InstaStories.
Nie chodzi tu jedynie o dźwięk klikania długopisu. Doda wyznała, że przeszkadzają jej różne dźwięki typu stukanie, tykanie zegara, buczenie itp.
"Często jak idziemy z Dżagą do kina, to jak kolanem wali o krzesło, to ja mówię, że się przesiądę do innego rzędu, jak nie powstrzyma nogi. No nie daję rady, jakieś buczenia, klimatyzatory, powtarzające się dźwięki, zegary, które robią tyk tyk tyk, na szczęście coraz mniej jest takich, musiałam wynosić z każdego pokoju, w którym spałam" - powiedziała.
Artystka przyznaje, że mizofonia nasila się u niej z biegiem lat i jest bardzo męcząca. Podkreśliła również, że wspomniała o tym zaburzeniu w swoim programie "12. kroków do miłości". Wszystko po to, by podkreślić, że ludzie mogą różnie reagować na niektóre sytuacje.