Do kiedy można przerwać ciążę w sytuacji zagrożenia? Ginekolodzy oczekują odpowiedzi
Ginekolodzy zwrócili się do Ministerstwa Zdrowia z pytaniem o granice czasowe, do kiedy można przerwać ciążę w przypadku zagrożenia życia lub zdrowia kobiety. Apelują o jasne wytyczne, które pozwolą na podejmowanie odpowiednich decyzji medycznych w zgodzie z prawem.

Pytanie PTGiP do Ministra Zdrowia
Zarząd Polskiego Towarzystwa Ginekologów i Położników (PTGiP) zwrócił się do ministry zdrowia o wykładnię przepisów dotyczących przerywania ciąży. Wystąpienie ma związek z opisaną w połowie marca przez "Gazetę Wyborczą" sprawą ciężarnej pacjentki w ciężkim stanie psychicznym, która zdecydowała się na aborcję w 36. tygodniu ciąży. Wcześniej u płodu stwierdzono wrodzoną łamliwość kości.
Od wyroku Trybunału Konstytucyjnego z października 2020 r. nie obowiązuje przesłanka do przerwania ciąży z powodu ciężkiej wady płodu. Ciążę można przerwać, kiedy powstała ona w wyniku czynu zabronionego albo w przypadku zagrożenia zdrowia lub życia kobiety.
W przypadku pierwszej przesłanki ustawodawca wprost wskazuje, że przerwanie ciąży jest możliwe do jej 12 tygodnia; w przypadku drugiej - nie ma określonego terminu, do upływu którego zabieg jest możliwy.

Argumentacja PTGiP
W piśmie do Leszczyny PTGiP zwróciło uwagę, że "art. 4a w ust. 2 – względem uchylonej przesłanki embriopatologicznej – zakreślał czasową granicę zabiegu do chwili osiągnięcia przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej".
Dlatego Zarząd PTGiP przychyla się do poglądu wyrażonego np. w "Systemie prawa medycznego", zgodnie z którym po osiągnięciu przez płód zdolności do samodzielnego życia poza organizmem matki i po zaistnieniu przesłanki w postaci zagrożenia życia lub zdrowia matki zabieg przerwania ciąży, jakkolwiek całkowicie legalny, nie może jednak polegać na celowym uśmierceniu płodu.
W piśmie do ministry zdrowia specjaliści konkludują, że zachowanie lekarza przeprowadzającego zabieg może podlegać ocenie w świetle art. 152 § 3 kodeksu karnego, zgodnie z którym kto za zgodą kobiety przerywa jej ciążę, gdy dziecko poczęte osiągnęło zdolność do samodzielnego życia poza organizmem kobiety ciężarnej, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.”
PTGiP podkreślił konieczność "jednoznacznego potwierdzenia zasadności" tej argumentacji.
Pytamy o to w imieniu wszystkich lekarzy w Polsce. Prosimy panią minister, aby przy pomocy prawników określiła, co można, a czego nie w przypadku ciąży po 24 tygodniu, kiedy mamy już do czynienia z płodem mogącym przeżyć samodzielnie. Jesteśmy państwem prawa i nie możemy postępować wbrew prawu
- powiedział PAP prof. Piotr Sieroszewski.
Oczekujemy, żeby zostało wyraźnie powiedziane, czy art. 152 par. 3 Kodeksu karnego odnosi się do sytuacji przerwania ciąży po 24 tygodniu i czy w związku z tym legalna jest eutanazja płodu. Czy może jednak jasno postawimy granicę aborcji do 23. tygodnia, która do wyroku TK była obowiązująca i najbardziej zgodną z logiką medyczną
- wyjaśnił specjalista.
Według prof. Sieroszewskiego przerwanie bardzo późnej ciąży uzasadnione jest tylko, kiedy wady płodu powodują, że dziecko jest niezdolne do samodzielnego przeżycia. To np. sytuacja bezczaszkowca, czyli płodu, który ma niewykształconą część mózgową głowy.
Słowo "aborcja" pochodzi z łaciny; "abortus" oznacza poronienie. Z poronieniem mamy do czynienia do 23. tygodnia ciąży i tym samym z aborcją. Powyżej 24. tygodnia nie ma żadnej aborcji, a poród
- wyjaśnił prof. Sieroszewski.
Aborcja w Oleśnicy
Prezes PTGiP pełni również funkcję kierownika I Katedry Ginekologii i Położnictwa oraz Kliniki Patologii Ciąży i Ginekologii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. To tam trafiła pacjentka w ciąży z dzieckiem mającym wrodzoną łamliwość kości. Specjalista konsultował ją położniczo.
Tamto dziecko byłoby w stanie funkcjonować, to był 36. tydzień ciąży. Ważyło prawie dwa kg, było w dobrym stanie wewnątrzmacicznym. Bardzo wiele dzieci z łamliwością kości dobrze żyje po urodzeniu, są całkowicie sprawne intelektualnie. Polskie przepisy prawa wprost zabraniają zabicia takiego dziecka
- powiedział PAP.
Opowiedział, że zaproponował pacjentce cesarskie cięcie ze względu na jej zły stan psychiczny i objęcie dziecka wysokospecjalistyczną opieką pediatryczną. Kobieta nie wyraziła na to zgody i wypisała się na własne żądanie ze szpitala.
Pacjentka miała wsparcie organizacji pomagających kobietom w realizacji prawa do aborcji. Trafiła do szpitala w Oleśnicy, gdzie wykonywane są aborcje w sytuacji, gdy inne szpitale ich odmawiają. Zabieg przerwania ciąży w 36. tygodniu ciąży przeprowadziła ginekolożka dr Gizela Jagielska, stosując metodę indukcji asystolii płodu. Polega ona na podaniu do serca chlorku potasu w zastrzyku.
Lekarka w rozmowie z PAP oceniła, że przerwanie tej ciąży było zgodne z prawem.
Przemawiały za tym przesłanki medyczne. Zgodnie z rekomendacją Światowej Organizacji Zdrowia oraz Międzynarodowej Federacji Ginekologów i Położników FIGO, do którego należy PTGiP, aborcja jest procesem, którego efektem jest poród martwy, a nie poród żywy. Aborcja nie jest tym samym, co indukcja porodu czy wykonanie cięcia cesarskiego ze wskazań medycznych. Definicją aborcji jest to, że chcemy uzyskać poronienie lub poród martwy. Natomiast rzeczywiście w polskiej w polskim prawie nie ma definicji aborcji
- powiedziała dr Jagielska.
Zaznaczyła, że zapytała konsultanta krajowego do spraw perinatologii prof. Mirosława Wielgosia o stosowanie chlorku potasu.
W odpowiedzi otrzymałam pismo, w którym konsultant wskazywał, że pacjentka powinna mieć zaproponowane wszystkie możliwe metody przerwania ciąży. W związku z tym tak właśnie postępujemy, a pacjentka podejmuje decyzję
- wyjaśniła.
Podkreśliła jednocześnie, że w jej ocenie aborcja w trzecim trymestrze w przypadku zdrowej ciąży nie powinna być możliwa, nawet jeśli pacjentka ma zaświadczenie od psychiatry o zagrożeniu jej zdrowia psychicznego. Sprawą aborcji w Oleśnicy zajmuje się tamtejsza prokuratura rejonowa, która wszczęła śledztwo w sprawie przeprowadzenia aborcji z naruszeniem prawa.
Podjęcie takich działań potwierdziła PAP Rzeczniczka Prokuratury Okręgowej we Wrocławiu, prok. Karolina Stocka-Mycek. Dr Jagielska przekazała PAP, że nie otrzymała w tej sprawie żadnych oficjalnych informacji z prokuratury.
PAP zapytała Ministerstwo Zdrowia o odpowiedź na pismo PTGiP. Do czasu nadania depeszy resort nie udzielił informacji w tej sprawie. Ministra Izabela Leszczyna w rozmowie z PAP jesienią ub. roku zwróciła uwagę na lukę w prawie aborcyjnym, jaka pojawiła się po wyroku TK z 2020 r.
Opublikowanie wytycznych dotyczących terminacji ciąży wywołało emocje. One pojawiły się, ponieważ okrutny wyrok Trybunału pani Przyłębskiej spowodował nie tylko wykreślenie jednej przesłanki do przerwania ciąży, czyli wady letalnej płodu, ale wraz z tym przepisem został wykreślony przepis określający, do którego tygodnia ciąży można wykonać zabieg. Pozostaliśmy więc z dziurawymi przepisami. I to jest dramatyczne. Politycy, którzy podjęli taką decyzję, są odpowiedzialni za to, że to pytanie pozostaje bez odpowiedzi
- powiedziała.
Mówię o tym, by przestrzec ortodoksyjnych polityków - wprowadzając nowe prawo w tak delikatnej i wrażliwej dziedzinie, trzeba wiedzieć, jakie mogą być wszystkie jego skutki, bo czasem bywają odwrotne od zamierzonych. Gdyby nie tamten wyrok tzw. Trybunału, nie mielibyśmy dziś tych dylematów. Kiedy ten niechciany przez nikogo, ale jednak kompromis istniał, lekarze przynajmniej mieli pewność, jak postępować
- oceniła szefowa MZ.