Czy zabraknie lekarzy w przychodniach? Ustawa: tylko jeden etat dla medyka
Niedługo Polacy mogą mieć problem z dostaniem się do lekarza. W sobotę weszła ustawa, zabraniająca personelowi medycznemu, który miał kontakt z zakażonym lub podejrzanym o zakażenie COVID-19, na pracę w innych placówkach zdrowia.
Tzw. specustawa, czyli ustawa o zmianie niektórych ustawy w zakresie systemu ochrony zdrowia związanych z zapobieganiem, przeciwdziałaniem i zwalczaniem COVID-19 przewiduje, że lekarz (lub inna osoba z personelu medycznego), który miał styczność z osobą chorą na infekcję koronawirusową lub z jej podejrzeniem, nie może świadczyć opieki medycznej innym pacjentom.
Dotyczy to zarówno udzielania pomocy, jak i sytuacji, w której medyk uczestniczył w transporcie pacjenta. Wszystko dlatego, że - według statystyk – wirus najsilniej rozprzestrzenia się w palcówkach medycznych - co trzecie zakażenie COVID-19 ma miejsce w szpitalu lub przychodni.
Ustawa weszła w życie 30 kwietnia.
Spis treści
- Jeden lekarz - jeden etat
- Czy zabraknie nam lekarzy w przychodniach?
- NIL protestuje
- Dlaczego nie ma testów dla lekarzy?
Jeden lekarz - jeden etat
W treści ustawy czytamy, że dotyczy ona zarówno personelu szpitali jednoimiennych, czyli dedykowanych pacjentom z COVID (tam obejmuje wszystkie stanowiska), jak i szpitali z wydzielonymi oddziałami dla tych chorych (w takich palcówkach dotyczy wyłącznie stanowisk, na których osoby uczestniczą w udzielaniu świadczeń i mają bezpośredni kontakt z pacjentami z podejrzeniem lub zakażeniem koronawirusem).
Ograniczenie "jeden lekarz - jeden etat" nie dotyczy pracy zdalnej, czyli udzielania porad lekarskich przez telefon czy internet.
Czy zabraknie nam lekarzy w przychodniach?
Dla nas, pacjentów oznacza to, że możemy mieć problem z zapisaniem się do specjalisty. Lekarz, który miał styczność z pacjentem np. w szpitalu na izbie przyjęć, nie będzie mógł bowiem iść do pracy do przychodni następnego dnia. A wiadomo, że praca w kilku placówkach to rzeczywistość niemal każdego medyka.
Takim przepisom już kilka tygodni temu sprzeciwiła się Naczelna Izba lekarska, która w oświadczeniu z 21 kwietnia zgłosiła swoje uwagi do ustawy.
NIL protestuje
Zdaniem NIL zakazując personelowi medycznemu walczącemu z epidemią pracy w kilku miejscach, pogorszy się dostępność do opieki medycznej innym pacjentom w Polsce. Stracą oni możliwość zapisania się do specjalistów, którzy otrzymają wspomniany zakaz pracy.
Ustawodawca uspokaja jednak, że w rozporządzeniu znajduje się zapis, mówiący o tym, że w przypadku ryzyka, że ograniczenie odbije się na pacjentach, dyrektor oddziału NFZ na wniosek kierownika placówki medycznej może dać zgodę na udzielanie świadczeń opieki zdrowotnej przez konkretnego lekarza.
NIL zwraca również uwagę, że taka sytuacja naruszy poczucie bezpieczeństwa ekonomicznego lekarzy i ich rodzin, bo wiążąc się będzie z utratą zarobków. Rząd znów uspokaja, że przewiduje jednak rekompensaty. Jakie?
Jak podaje serwis cowzdrowiu.pl, projekt rozporządzenia zakładał pierwotnie, iż będzie to "50 proc. dodatku i 80 proc. rekompensaty utraconych dochodów, lecz nie więcej niż 10 tys. brutto, a w kolejnej wersji znalazł się zapis, z którego wynika, że lekarze otrzymają albo dodatek, albo rekompensatę z górnym limitem 10 tys. zł".
Dlaczego nie ma testów dla lekarzy?
Rozwiązaniem sytuacji wydaje się wprowadzenie obowiązkowych cotygodniowych testów na COVID dla lekarzy, którzy mieli kontakt z zakażonymi. Taką propozycje zgłoszono do sejmu, jednak została ona odrzucona. Rząd stwierdził, że liczba testów byłaby tak ogromna, że nie starczyłoby ich dla chorych.
Czytaj również: Powstała mapa koronawirusa na Mazowszu. Liczby chorych są zaskakujące
Uboczny efekt koronawirusa: mniej zachorowań na grypę. Nietypowe badanie naukowców
Godziny dla seniorów zostaną zniesione! Znamy datę