Czy tradycja Wszystkich Świętych przetrwa pandemię?
Zdaniem dr Barbary Lewickiej, socjolog z Uniwersytetu Śląskiego, sposób obchodzenia Wszystkich Świętych w Polsce wiąże się z naszym charakterem narodowym. W naszej mentalności są jego uroczyste obchody. Obecna sytuacja tego nie zmieni, bo tradycja jest silniejsza niż pandemia.
W związku z rosnącą liczbą zakażeń rząd zdecydował, że w tym roku od 31 października do 2 listopada cmentarze będą zamknięte. Miało to na celu przerwanie łańcucha zakażeń koronawirusem. Mimo to tuż po ogłoszeniu tej informacji na cmentarze ruszyły tłumy Polaków, żeby w ostatniej chwili zdążyć postawić na grobach bliskich pamiątkowy znicz czy pomodlić się. Skąd się to bierze?
Dr Barbara Lewicka podkreśla, że wszyscy zdajemy sobie sprawę z tego, że pamiętać o naszych zmarłych możemy nie tylko w tym czasie, ale także każdego innego dnia, zarówno na nekropolii, jak i w zaciszu domu. Brakuje nam jednak fizycznej obecności na cmentarzu, bo ten listopadowy czas z udekorowanymi grobami i łunami od zniczy sprzyja refleksjom.
W dniu Wszystkich Świętych nie jesteśmy tylko smutni. To dzień wspomnień. Przed pandemią był to również dzień spotkań – z rodzinami, ze znajomymi, bo przecież wyjeżdżaliśmy w tym czasie do innych miast. Przywiązanie do tradycji Wszystkich Świętych wiąże się – według badaczki – z charakterem narodowym i leży w naszej mentalności. Dlatego Polska jest krajem, w którym obchody tych dni mają szczególnie uroczysty wymiar, w przeciwieństwie do innych państw, gdzie są odmienne zwyczaje. Przykładem obchodzone w tym czasie na Zachodzie Halloween, które opiera się na zabawie.
"Sposób radzenia sobie ze śmiercią jest szalenie indywidualny, szczególnie w dzisiejszych czasach. O ludziach żyjących współcześnie w zachodniej kulturze myślimy, że usiłują wyprzeć temat śmierci, ale bywa, że my wszyscy także uciekamy od niej na co dzień. W zależności od kultury i kwestii indywidualnych istnieją różne sposoby radzenia sobie z odchodzeniem" – zauważyła dr Barbara Lewicka.
"Trzeba pamiętać, że obchody tego święta mają wymiar symboliczny. Nie wydaje się zatem niestosowne, aby odwiedzić cmentarz w jakimś innym okresie, spokojniejszym i bardziej bezpiecznym. Podczas tej pandemii już raz cmentarze były częściowo zamknięte. Technicznie jest to zatem możliwe. Obecnie sytuacja w kraju jest jednak szczególnie napięta i wprowadzenie kolejnych ograniczeń może wywołać opór i większą niechęć społeczeństwa" – dodała.
Według dr Lewickiej obecna sytuacja nie spowoduje, że odejdziemy od tradycji. "Jeśli okaże się, że zapanujemy nad pandemią, to nie sądzę, abyśmy za rok zmienili swoje zwyczaje związane z obchodami Wszystkich Świętych. Tradycja jest czymś silniejszym niż pandemia" – podkreśliła.
Szczególna pamięć o zmarłych na początku listopada wywodzi się od jednego z najstarszych kultów – kultu przodków. Wiązał się on z oddawaniem czci umarłym, dbaniem o ich dobre samopoczucie w życiu pozagrobowym, np. przez składanie ofiar, a także z różnymi rytuałami. Jednym z nich, który przetrwał do dziś, jest ozdabianie grobów kwiatami, świeczkami i zniczami.
Dziś to święto – jak wiele innych w Polsce i na całym świecie – zostało mocno skomercjalizowane. Groby dosłownie uginają się pod ciężarem dekoracji.
"Mimo nadmiernego konsumpcjonizmu te swoiste symbole pamięci są nam bardzo potrzebne. To zewnętrzna forma okazania naszej tęsknoty za zmarłymi bliskimi i nie ma w tym nic złego. Tradycja ta pozwala nam również mieć nadzieję, że tak jak wspominamy naszych przodków, tak sami kiedyś będziemy wspominani przez naszych potomków" – podsumowuje socjolog z Uniwersytetu Śląskiego