Czy studenci medycyny będą uczyć młodszych kolegów? Kuriozalny pomysł ministerstwa krytykują lekarze
Ministerstwo zdrowia pracuje nad programem "Młody dydaktyk", w ramach którego zdolni studenci VI roku medycyny mieliby prowadzić zajęcia z przedmiotów podstawowych dla studentów, którzy dopiero zaczęli studia. W założeniu program ten miałby rozwiązać braki wśród kadry na wydziałach lekarskich. Zdecydowanie krytykują go jednak lekarze-praktycy. O sprawie poinformował TVN24.
Obecnie - jak wyjaśnił w trakcie posiedzenia sejmowej komisji zdrowia wiceminister zdrowia Piotr Bromber, na uczelniach medycznych zaczyna brakować kadry nauczycielskiej. A braki będą jeszcze większe, gdy zwiększy się liczba studentów. Jak podał wiceminister, liczba studentów kierunku lekarskiego wynosi obecnie ponad 39 tys. (37 tys. uczy się w uczelniach publicznych) i od 2015 r wzrosła o 7740 osób.
Pomysł ministerstwa odpowiedzią na braki kadrowe
Jak powiedział wiceminister Bromber: "Jeżeli zwiększamy liczbę miejsc na kierunkach lekarskich, potrzebujemy większej liczby kadry dydaktycznej. Stąd zamysł wprowadzenia systemu zachęt dla studentów do pozostania na uczelni i prowadzenia działalności dydaktycznej. Rozważamy i taką możliwość, by zdolni studenci szóstego roku mogli prowadzić zajęcia dla innych studentów z niższych roczników w ramach przygotowywanego programu Młody dydaktyk".
Lekarze zdecydowanie protestują
Nowy pomysł ministerstwa nie wzbudził entuzjazmu lekarzy. "Pisałem, że nie ma komu i gdzie uczyć nowych studentów lekarskiego. No to jest pomysł na uczenie studentów lekarskiego przez tych z 6. roku. Studenci starszych lat już w ramach np. 'kół' uczą, ale ZAWSZE pod nadzorem lekarza. Studenci uczący studentów jak być lekarzem. LOL" - napisał na Twitterze Jakub Kosikowski, rezydent onkologii klinicznej, były przewodniczący Porozumienia Rezydentów i członek Naczelnej Rady Lekarskiej. Dodał: "Mam też propozycję: lekarzem dyżurnym przy braku obsady będzie zostawał najdłużej leżący na oddziale pacjent".
TVN24 przytacza też wypowiedzi innych ekspertów, w tym prof. Andrzeja Matyi, kierownika Kliniki Chirurgii Ogólnej, Obrażeń Wielonarządowych i Medycyny Ratunkowej II Katedry Chirurgii Ogólnej Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego, a do niedawna prezesa Naczelnej Izby Lekarskiej: "To tak jakby czeladnika uczył nie mistrz, a inny czeladnik. Zawsze powtarzałem, że medycyny uczymy się od każdego - począwszy od sekretarki i salowej, pielęgniarki, po asystenta, a wreszcie profesora. Student do szpitala przychodzi bowiem "zielony" i naukę na temat leczenia pacjenta czerpie od każdego. Jednak nie może być tak, że tak ważnego przedmiotu jak anatomia student uczy się od drugiego studenta".
Część ekspertów mówi wprost: pozwolenie nauczania przedmiotów podstawowych przez studentów VI roku to idealny przepis na błędy medyczne. "Wydziały ds. Błędów Medycznych Prokuratur lubią to" - tak pomysł resortu zdrowia skomentował na Twitterze prof. Jarosław Berent, kierownik Katedry i Zakładu Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Pomysł nie zachwycił również samych studentów - co znakomicie podsumował na Twitterze lek. Szymon Suwała, endokrynolog: