Czujesz się, jakby rozjechał cię walec, myślisz, że to "coś groźnego"? Lekarka: Właśnie tak wygląda grypa
Lekarka rodzinna Joanna Zambonelli: Grypa jest poważną infekcją z wysoką gorączką, trwającą dłużej niż przy innych infekcjach, bólem całego ciała i przynajmniej tygodniem fatalnego samopoczucia. To jest, niestety, normalny przebieg grypy. O ciężkim mówimy dopiero wtedy, gdy wymaga hospitalizacji, a nie wtedy, gdy ktoś czuje się bardzo źle.
Od kilku dni alarmujemy o sytuacji grypowej w Polsce i Europie. Śledzimy komunikaty, zbieramy wyrywkowe sygnały od pacjentów, lekarzy i urzędników. Trudno o bieżącą, szerszą analizę, bo poprzednia władza zlikwidowała powszechnie dostępne informatory i systemy raportowania, nowa ich nie przywróciła.
Te, które są (choćby o obciążeniu SOR-ów), nie odzwierciedlają w pełni sytuacji, bo nawet ich nadzorcy przyznają, że są niepełne i niezbyt aktualne.
Wiadomo na pewno, że tygodniowo na grypę choruje po kilkadziesiąt tysięcy Polaków (według szefa GIS Pawła Grzesiowskiego), w szpitalach brakuje łóżek (informacje od lekarzy, ratowników, wojewodów). To musi nam wystarczyć. To dość, żeby na siebie uważać. Co robić? Pytamy specjalistkę medycyny rodzinnej Joannę Zambonelli.
Grypa: jeszcze nikogo nie kierowałam do szpitala. I co z tego?
Ostatnio niemal przy każdym kryzysie w opiece zdrowotnej wypływa sprawa raportowania, publicznego braku danych etc. Nie monitorujemy w nowoczesny, przekrojowy sposób napaści na ratowników medycznych, zachorowań na grypę i inne choroby wirusowe, obłożenia szpitali...
Znaczne utrudnienie dostępu do informacji publicznej nastąpiło w ostatnich latach, nawet na drodze ustaw. Strzaskano termometry, nie mamy gorączki. To decyzje poprzedniej władzy, ale nowa musi się tym zająć. Po prostu.
Dla mnie brak dostępu do statystyk i analiz to jest po prostu dramat. Osobiście w tym sezonie nie kierowałam jeszcze nikogo do szpitala z powodu grypy, chociaż kilka razy było blisko, ale sytuację udało się opanować. Przyjmuję pacjentów w każdym wieku. Moje osobiste doświadczenia w żaden sposób nie odzwierciedlają jednak sytuacji w kraju czy nawet w jednym miejscu. takie dane to niezwykle pomocne narzędzie w codziennej pracy lekarza
- podkreśla lekarka. Zapewnia, że to nie tylko informacje pomocne w rozmowach z pacjentami, by odpowiedzialnie mówić im o zagrożeniach. To także cenne wskazówki do decyzji dla medyków, wzmagające ich czujność. Jeśli dramatyczny w skutkach przypadek z Warszawy (śmierć 30-latka z powodu grypy) nie jest odosobniony (przecież tego nie wiemy!), być może wskazane jest inne traktowanie tej grupy chorych.
Zasadniczo grypa jest najbardziej niebezpieczna dla małych dzieci, seniorów i osób z grupy szczególnego ryzyka, np. z chorobami przewlekłymi. Na tych pacjentów zwracamy szczególną uwagę, nieco inaczej przebiega często diagnostyka i leczenie. To wytyczne, które opiera się na danych statystycznych. Skąd są brane teraz?
Grypa: wielu zachorowań można było uniknąć
Joanna Zambonelli nie może pogodzić się z faktem, że Polacy nie szczepią się przeciw grypie, a wraz z końcem pandemii COVID-19 zapomnieli o podstawowych zasadach utrudniających szerzenie się infekcji wirusowych, jak dystans społeczny, mycie rąk, noszenie maseczek.
Szczepionka jest tania. Dzieci, kobiety w ciąży i seniorzy szczepieni są za darmo, a chętnych naprawdę niewielu. W Polsce od lat szczepi się kilka procent populacji, więc grypa robi z nami, co chce. Zachorowań jest faktycznie mnóstwo. Sama zaszczepiłam się pod koniec września i na razie jakoś się uchowałam, chociaż przecież codziennie mam kontakt z wirusem grypy
- podkreśla lekarka i dodaje, że wysyp zachorowań na początku roku zupełnie jej nie zaskoczył:
Gdy covid masowo zabijał, do ludzi zaczęło docierać, jak przenoszą się choroby zakaźne - że jak się jest chorym, to się zostaje w domu i izoluje od otoczenia. Szybko jednak o tym zapomnieli. Tegoroczny wysyp grypy typu A w grudniu i na początku stycznia w dużej mierze był spowodowany tym, że ludzie poszli chorzy na Wigilię albo Sylwestra i zarazili resztę rodziny. Potem były powikłania i przepełnione szpitale. Żadnej niespodzianki.
Zobacz także: Ważne szczepienia, które trzeba powtarzać
Grypa - mamy krótką pamięć
W grudniu wśród pacjentów Joanny Zambonelli dominowała grypa typu A. Najczęstsze powikłania to zapalenia płuc, oskrzeli i ucha środkowego. Teraz więcej jest przypadków grypy typu B, zwykle o łagodniejszym przebiegu, więc może trochę odetchniemy, jeśli podobnie jest gdzie indziej.
Z drugiej strony lekarka podkreśla, że Polacy wciąż zapominają, że każda grypa to nie jest po prostu przeziębienie, tylko poważna choroba zakaźna.
Ludzie przychodzą mówiąc, że "nigdy aż tak nie chorowali" - mam wrażenie, że ludzka pamięć jest dość krótka albo oni dotąd grypą nazywali każdą infekcję. Grypa to jest poważna infekcja. Wysoka gorączka trwająca dłużej niż przy innych infekcjach (z wyjątkami, gdy ktoś ma problemy z termoregulacją), bóle mięśniowe całego ciała i przynajmniej tydzień samopoczucia, jakby kogoś rozjechał walec - to nie jest ciężki przebieg grypy. To jest normalny przebieg grypy
- przypomina lekarka i dodaje, że o ciężkim przebiegu mówimy wtedy, gdy pacjent wymaga hospitalizacji, a nie wtedy, gdy ktoś czuje się bardzo źle.
Do szpitali trafiają osoby z dusznością, odwodnieniem, powikłaniami kardiologicznymi, udarami, ciężkim zapaleniem płuc. takich osób są niestety tysiące. Każdego roku.