Czeski sposób na zarazę. Coraz więcej wyzdrowień, powoli znoszą ograniczenia
Z najnowszych danych Ministerstwa Zdrowia w Czechach wynika, że liczba wyleczonych osób z koronawirusem wzrosła do ponad 400. Kraj szykuje się powoli do zniesienia pierwszych obostrzeń, choć granice pozostaną zamknięte. - Czesi są bardzo karni i ze zrozumieniem przyjęli nową sytuację. Oczywiście zdarzały się przypadki łamania zakazów, ale na ogół bardzo szybko dostosowali się do zaleceń - mówi o czeskim sposobie na zarazę dr Justyna Krowicka, ordynator kliniki Gemini w Ostrawie.
W Czechach coraz lepiej radzą sobie z epidemią koronawirusa, choć sytuacji jeszcze daleko od dobrej. Ministerstwo Zdrowia podało w sobotę (11 kwietnia), że liczba wyleczonych osób wzrosła do 411. Jak pisze Polska Agencja Prasowa, z danych czeskiego resortu wynika, że najnowszy dobowy przyrost zakażeń był znacznie mniejszy niż w poprzednich dniach.
- W sobotę odnotowano 99 nowych przypadków zakażenia koronawirusem, co podniosło ogólną liczbą infekcji do 5831. W dalszym ciągu najwięcej zakażeń notowanych jest w Pradze: jest to około jednej czwartej wszystkich przypadków w kraju - informuje PAP.
Czeski rząd szykuje się powoli do zniesienia pierwszych ograniczeń, choć granice pozostaną zamknięte, a ich otwarcie ma być uzależnione od sytuacji związanej z koronawirusem w innych krajach. W najbliższym czasie można spodziewać się za to między innymi wznowienia działalności różnych sklepów.
W Czechach obowiązek noszenia masek wprowadzony jest od dłuższego czasu. W Polsce takowy wejdzie w życie 16 kwietnia - będzie dotyczył nie tyle noszenia konkretnie masek, co obowiązku zakrywania ust i nosa. Od 7 kwietnia w Czechach pozwolono nie korzystać z masek tylko podczas uprawiania niektórych sportów na świeżym powietrzu.
- Na zachodzie kraju, gdzie było najwięcej zachorowań, a ich liczba rosła wykładniczo, podjęto dodatkowo decyzję o zamknięciu trzech miast i kilkunastu wiosek wokół - mówi dr Justyna Krowicka, ordynator kliniki Gemini w Ostrawie. - Czesi są bardzo karni i ze zrozumieniem przyjęli nową sytuację. Oczywiście zdarzały się przypadki łamania zakazów, ale na ogół bardzo szybko dostosowali się do zaleceń - zauważa polska lekarka.
Jak mówi dr Krowicka, dla Czechów ważne jest dbanie o zdrowie psychofizyczne, dlatego w ramach liberalizacji ograniczeń pozwolono także na bieganie lub jazdę na rowerze po lesie bez noszenia obowiązkowej maski, ale z zachowaniem odstępu dwóch metrów między osobami.
- Te decyzje zostały przyjęte z zadowoleniem. Jak opowiadają mi czescy znajomi, na mieście można zaobserwować większe rozluźnienie, a na ulicach pojawiło się więcej samochodów - mówi dr Justyna Krowicka.
W Czechach powoli wraca się do wykonywania planowych zabiegów, nie tylko tych w sytuacjach zagrażających życiu. Tak jest na przykład w przypadku kliniki Gemini. Placówka w Ostrawie, gdzie polscy pacjenci chętnie poddają się zabiegom usunięcia zaćmy, laserowej korekcji wad wzroku, czy zabiegom estetycznym, musiała przesunąć zabiegi na inny termin, ale pozostałe są otwarte.
- Osoby, które przyjeżdżają do kliniki prosimy o założenie jednorazowej chirurgicznej maski na twarz, dezynfekowanie rąk i zachowanie dystansu od innych pacjentów. Sale są dodatkowo dezynfekowane z wykorzystaniem promieniowania UV - mówi ordynator kliniki.
Czy czeski sposób na walkę z zarazą sprawdziłby się również w Polsce? Trudno wyrokować. Na razie trzeba zastosować się do obostrzeń wprowadzonych przez krajowy rząd i powstrzymać się od wychodzenia z domu, jeśli nie jest to konieczne.