Czekolada w walce z rakiem, szczepionki w sałacie? Dr Kowalczyk tłumaczy nam, jak to działa
O tym, że czekolada może działać korzystnie na zdrowie, dzięki substancjom czynnym zawartym w nasionach kakaowca, mówi się od co najmniej paru lat. Dr hab. Tomasz Kowalczyk z Uniwersytetu Łódzkiego podaje jednak precyzyjną dawkę. Wyjaśnia też nam, jak trafia na trop roślin, które mogą nas leczyć.

Zaczęło się od "osobistego konika" dr. hab. Tomasza Kowalczyka z Katedry Biotechnologii Molekularnej i Genetyki Wydziału Biologii i Ochrony Środowiska Uniwersytetu Łódzkiego, czyli czekolady. Naukowiec zafascynowany licznymi obiecującymi wynikami badań nad kakaowcem, które analizował trochę na własny użytek, ze zwykłej ciekawości, w końcu zajął się nim zawodowo, na Uniwersytecie Łódzkim ze współpracownikami i studentami również z Wydziału Farmaceutycznego Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Badania nad strączyńcem tępolistnym (Senna obtusifolia) to już zupełnie inna bajka. W poszukiwaniu sposobu na skuteczne pozyskiwanie kwasu betulinowego, badacz posunął się nawet do stworzenia specjalnego bioreaktora.
Wszystko po to, by rozwiązać odwieczny problem trudnej do kontrolowania, niestabilnej i często niskiej zawartości substancji prozdrowotnych w roślinach.
Czekolada - działanie przeciwnowotworowe i przeciwzapalne
Zacznijmy od czekolady. Może to trochę dziwne, że w kraju takim jak Polska, o klimacie umiarkowanym, daleko od upraw kakaowca, naukowcy zajmują się jej właściwościami. Tylko dlaczego mieliby tego nie robić, skoro świat to globalna wioska, a miłośników przysmaku z kakaowca znajdziesz pod każdą szerokością geograficzną.
Dr hab. Tomasz Kowalczyk swoje wnioski dot. kakaowca opiera na wielu analizach i badaniach, przeprowadzonych w renomowanych ośrodkach, z wykorzystaniem metod naukowych. Dziś można takie rzeczy robić bez wychodzenia z domu. Zresztą dzięki rozwojowi internetu dostęp do baz literaturowych można mieć niemal w każdym miejscu na świecie.
Czekoladę w opinii polskiego badacza możemy uznać za żywność funkcjonalną, zawierającą związki aktywne o potencjalnych właściwościach terapeutycznych.
Co takiego czekolada zawiera, że działa prozdrowotnie?
Związki aktywne w gorzkiej czekoladzie, które mogą działać prozdrowotnie, to m. in. polifenole, antocyjany czy alkaloidy. Czekolada jest też bogata w witaminy, głównie z grupy B i zawiera sporo pierwiastków, jak żelazo, magnez czy miedź.
Już 20 g gorzkiej czekolady dziennie może korzystnie wpłynąć na zdrowie!
- podkreśla dr Kowalczyk, ale zaraz dodaje:
Oczywiście musi to być odpowiednia czekolada o zawartości miazgi kakaowej około 70% i więcej.
Kakaowiec a nowotwory i stany zapalne - jak to działa
Przede wszystkim związki biologicznie czynne mogą wpływać antyproliferacyjnie, czyli hamować podziały komórkowe, co jest bardzo ważne w chorobach nowotworowych.
Mogą też działać proapoptotycznie. Apoptoza to programowana śmierć komórki. W komórce, która nie jest już w stanie dobrze funkcjonować, uruchamiane są mechanizmy mające na celu jej eliminację, by nie doszło w niej do rozwoju niekorzystnych procesów, w tym rozwoju choroby nowotworowej.
Naturalne mechanizmy czasem nie działają skutecznie i choroby się rozwijają - tłumaczy naukowiec. Jeśli zainwestujemy w ochronę naszego organizmu i będziemy mu dostarczać związki działające ochronnie, to ryzyko rozwoju nowotworu czy innej choroby będzie znacznie niższe.
Można to zrobić za pomocą czekolady.
Polifenole z czekolady, obecne zresztą w wielu roślinach, zwalczają wolne rodniki, chroniąc nasze komórki. Może się to przełożyć na zmniejszenie stresu oksydacyjnego, czyli stanu, kiedy w organizmie krąży znaczna ilość niebezpiecznych rodników, negatywnie wpływających na funkcje i żywotność komórek, a w konsekwencji eliminację wielu chorób związanych z nowoczesnym stylem życia.
Jest wiele badań, które pokazują, że regularne spożywanie odpowiedniej ilości gorzkiej czekolady może polepszać wydolność fizyczną i funkcje poznawcze (szczególnie u osób starszych), czy obniżać ciśnienie krwi.
Substancje pochodzące z kakaowca mogą być pomocne choćby w walce z cukrzycą albo wysokim poziomem cholesterolu.
Dr Kowalczyk: Wierzę w moc roślin, ale są ograniczenia
Dr hab. Tomasz Kowalczyk w swoich badaniach skupia się nie tylko na kakaowcu, ale również na innych roślinach, które mogą mieć potencjalne zastosowanie w medycynie. Przykładem jest strączyniec tępolistny (Senna obtusifolia).
Tym razem nie da się jednak powiedzieć o osobistej fascynacji, jak w przypadku czekolady.
Przeszkodą w wykorzystaniu roślin w leczeniu, a dokładniej zawartych w nich konkretnych substancji aktywnych, jest fakt, że ich ilość jest często niewystarczająca, zmienna. "Nie da się wystandaryzować dawki, jak w tabletce" - tłumaczy ekspert, zwłaszcza że zawartość istotnych dla zdrowia substancji zależy od wielu czynników.
Zwolennikom metod naturalnych i stosowania ziół w lecznictwie lekarze od dawna tłumaczą, że lecznicza roślina hodowana w miejscu nasłonecznionym, w dobrej glebie, nawożona, będzie miała inną zawartość cennych substancji niż pozornie taka sama, która rośnie w cieniu, na innym podłożu.
Zmiennych jest wiele, a przewidzenie ostatecznej zawartości potrzebnych substancji praktycznie niemożliwe, zwłaszcza że do ich utraty może dojść jeszcze na etapie zbiorów, przechowywania, w wyniku działania mikroorganizmów itd.
Dlatego badania uczonych, takich jak dr hab. Tomasz Kowalczyk, odbywają się w warunkach laboratoryjnych, by usunąć wszelkie zmienne, zaburzające obraz sytuacji. Konieczne jest też pozyskanie odpowiedniej ilości potrzebnych substancji.
Kwas betulinowy i betulina to substancje zawarte w roślinach, z których mocy ludzkość korzysta od wieków, zdecydowanie dłużej niż ją nazywa. Najbardziej powszechnym ich źródłem jest kory brzozy. Zawiera go sporo - to betulina nadaje jej ten charakterystyczny biały kolor. Trudno jednak hodować w laboratorium brzozy
- żartuje trochę dr Kowalczyk, tłumacząc, że właśnie tak trafił na strączyńca tępolistnego.
Zobacz także: 7 sprawców raka, których możesz pokonać bez leków
Technologia i inżynieria genetyczna w służbie zdrowia
Obecnie obserwuje się powrót do związków biologicznie czynnych pochodzenia roślinnego. Mając do dyspozycji nowoczesne metody można „wzmacniać” pewien naturalny leczniczy potencjał wielu roślin lub inicjować roślinne kultury np. korzeni w celu zapewnienia teoretycznie nieograniczonego dostępu do związków biologicznie aktywnych.
Odpowiednie modyfikacje rośliny pozwalają pozyskiwać m.in. z tzw. korzeni włośnikowatych dużo więcej cennych związków. W przypadku strączyńca udanym pomysłem było również stworzenie specjalnego bioreaktora (dr Kowalczyk zapewnia nas, że to dość prosta konstrukcja).

Lek z doniczki, szczepionka w kapuście?
Dokąd to wszystko zmierza? Wspaniale jest pozyskiwać cenne substancje z natury, nauka robi to od dawna i odnosi sukcesy w leczeniu najpoważniejszych schorzeń, w tym nowotworów.
Chciałoby się jednak leczyć przyjemniej, jak czekoladą i w tym kierunku także zmierzają badacze.
Zamiast zastrzyku czy gorzkiej tabletki, na receptę ziółka czy pyszna kolacja? Już dziś wiemy, że jedzenie wpływa na nasze zdrowie i wspomaga leczenie, ale coraz bardziej realne wydaje się podawanie w taki przyjemny sposób wystandaryzowanych dawek leków.
To już nie tylko wizje niewyobrażalnej przyszłości. Koncepcja jadalnych szczepionek, podawanych choćby w sałacie, to projekt, w który zaangażowani byli polscy badacze. Plan jest taki, byśmy mogli docierać w taki prosty sposób także tam, gdzie nie dotrze lekarz i klasyczna opieka medyczna
- podsumowuje dr Kowalczyk.