Chiny: koszmar powrócił. Polityka "zero tolerancji" zamyka całe miasta
Szanghaj, ale także Jilin, Changchun, Xuzhou czy Tangshan to wielomilionowe miasta, które ponownie objęto lokalnym lockdownem z powodu pojawiania się ognisk zakażeń SARS-CoV-2. Problemem dla ich mieszkańców nie jest jednak rosnąca liczba zakażeń, lecz państwowa strategia "zero tolerancji dla wirusa". Ponieważ niektóre miasta zamknięto dosłownie z godziny na godzinę, ich mieszkańcy często cierpią głód, zamknięta jest bowiem również większość sklepów, a dostawy żywności kuleją.
W Chinach nadal jest nieporównywalnie mniej zakażeń COVID-19, niż w innych państwach - zwłaszcza europejskich czy amerykańskich. Jak podaje BBC, dwa tygodnie temu w 25-milionowym Szanghaju średnia liczba przeważnie bezobjawowych zakażeń oscylowała w graniach ok. 15-20 tys. dziennie. Wczorajsze statystyki zakażeń dla całych Chin wyniosły natomiast - jak podaje Our World in Data - niespełna 24 tys.
Mimo to Chiny stosują politykę "zero tolerancji", która polega na wprowadzaniu lokalnych lockdownów w miastach, w których występują ogniska zakażeń SARS-CoV-2.
Zamykane kolejne miasta
Jak donosiła agencja Reuters, w Szanghaju jeszcze trzy tygodnie temu zamknięte były dwie dzielnice, jednak liczba zakażeń ciągle rosła, a więc władze zdecydowały o lockdownie całego miasta. Podobnie było w przypadku innych wielkich miast, takich jak Jilin, Changchun, Xuzhou, Kanton czy Tangshan.
Tymczasem część chińskich ekspertów ma wątpliwości, czy ta strategia ma sens - ich zdaniem zagrożenie wariantem Omikron, który obecnie dominuje w Chinach, jest stosunkowo niewielkie, gdyż w jego przypadku rzadko konieczna jest hospitalizacja, zazwyczaj wystarczy po prostu odizolować chorego.
Mieszkańcy się buntują, gospodarka odczuwa skutki
Lokalne lockdowny budzą coraz większą frustrację mieszkańców, zwłaszcza, że pojawiają się już problemy z dostępem do żywności. Jedzenia nie brakuje, jednak posiłki organizuje rząd, wolontariusze i wspólnoty mieszkaniowe, dlatego dochodzi do opóźnień w dostawach.
Zdarzało się, że rodzicom siłą odbierano zakażone COVID-19 niemowlęta i umieszczano je w izolatkach, usypiano również zwierzęta domowe osób zakażonych, co miało zredukować ryzyko dalszych zakażeń (drastyczne filmy z takich "likwidacji" dostępne są na Twitterze).
Z powodu rosnącej fali niezadowolenia i samobójstw, do których dochodziło w kilku chińskich miastach, w poniedziałek 12 kwietnia władze w Szanghaju wprowadziły trójstopniowy system kontroli - mieszkańcy osiedli, na których w ciągu 14 dni nie zgłoszono żadnych przypadków zachorowań, mogą opuścić dom pod warunkiem przestrzegania protokołów zdrowotnych i pozostania w określonym podokręgu.
Z kolei osoby mieszkające na obszarach, na których przez siedem dni nie potwierdzono żadnych nowych przypadków, mogą odbierać dostawy żywności a także spacerować w wyznaczonym miejscu i czasie.
Polityka "zero tolerancji" jest zabójcza dla gospodarki - Szanghaj to jeden z największych światowych portów kontenerowych, a jego blokada (z powodu kwarantann nałożonych na pracowników) przerywa światowe łańcuchy dostaw towarów.
Wstrzymana została również produkcja w wielu firmach, zablokowane krajowe sieci logistyczne, nie działa również większość firm z sektora usług - co w dalszej perspektywie może mieć fatalny wpływ na chińską gospodarkę.
Polecany artykuł: