Cena bohaterstwa? Medycy mówią: frustracja, zagubienie i hejt
W minioną niedzielę, 49-letnia lekarka ze szpitala w Nowym Jorku Lorna Breen popełniła samobójstwo. Policja wciąż ustala dokładny motyw, ale rodzina zmarłej łączy jej stan psychiczny z traumą walki na pierwszej linii frontu z pandemią koronawirusa. A ta w USA przybiera na sile. Ten przypadek może być tylko wierzchołkiem góry lodowej, jeśli chodzi o problemy zdrowia psychicznego wśród pracowników służby zdrowia, walczących z koronawirusem, mówią eksperci gazecie "The New York Post". A w Polsce i innych krajach wcale medykom nie jest łatwiej!
Spis treści
- To dlatego medycy cierpią na zespół stresu pourazowego
- Kobiety cierpią bardziej?
- A jak czują się polscy medycy?
- U nas do stresu dochodzi jeszcze hejt
- Pandemia koronawirusa jest zupełnie inna niż dotychczasowe poważne katastrofy, takie jak huragan Katrina i ataki z 11 września - powiedziała Amanda Fialk, szefowa usług klinicznych w "The Dorm", organizacji zajmującej się leczeniem psychicznym na Brooklynie w Nowym Jorku dziennikarzowi The New York Post. - Jest tyle niepewności i nie ma punktu końcowego. Ta niepewność czyni tę sytuację jeszcze bardziej traumatyczną, szczególnie dla pracowników służby zdrowia. Sama liczba chorych, których ratują na co dzień, brak środków ochrony osobistej, niedobory innego sprzętu medycznego… Ci lekarze podejmują decyzje o życiu i śmierci swoich pacjentów, ryzykując życiem swoim i swojej rodziny czy bliskich.
To dlatego medycy cierpią na zespół stresu pourazowego
Wszystko to tworzy idealny przepis na zespół stresu pourazowego, czyli to samo zaburzenie psychiczne, które często towarzyszy żołnierzom po powrocie z akcji zbrojnych.
Badanie, przeprowadzone wśród chińskich pracowników szpitali wykazało, że pandemia zebrała poważne żniwo wśród tamtejszej służby zdrowia. Połowa z 1257 respondentów zgłosiła objawy depresji, 45% stanów lękowych i 71% ogólnego niepokoju, wynika z raportu czasopisma medycznego "JAMA Psychiatry".
Kobiety cierpią bardziej?
Badania wykazały też, że kobiety pracujące w opiece zdrowotnej są szczególnie podatne na te problemy. W raporcie można przeczytać, że "pielęgniarki, kobiety pracujące w ochronie zdrowia na linii frontu oraz inne osoby pracujące w Wuhan, w Chinach, miały wyższy poziom depresji, niepokoju i stanów lękowych niż inni pracownicy ochrony zdrowia". Autorzy raportu postulują, by jak najszybciej podjąć specjalne kroki i wdrażać odpowiednie programy, pozwalające personelowi medycznemu redukować poziom stresu.
A jak czują się polscy medycy?
Nikt oficjalnie nie bada stanu psychicznego pracowników polskiej służby zdrowia. Sami medycy raczej nie chcą się też wypowiadać pod nazwiskiem w tej sprawie.
Anonimowo udało nam się ustalić jednak, że lekarze są "zmęczeni, sfrustrowani i zagubieni" - jak mówi nam nasze źródło, związane ze śląską służbą zdrowia - "najgorzej na samopoczucie wpływa chaos wywołany brakiem procedur i niepewność w związku z tym, że komunikaty wychodzące z Ministerstwa Zdrowia, rozmijają się z praktyką" - chodzi tu zwłaszcza o dostępność testów na obecność koronawirusa oraz osobistych środków ochronnych.
- Nikt nie chce brać odpowiedzialności za obecną sytuację, więc jest ona rozmywana pomiędzy poszczególnymi pracownikami, kierownictwem szpitali, Sanepidem i Ministerstwem Zdrowia. Jednocześnie Sanepid i dyrekcje szpitali są niedostępne wtedy, gdy ich najbardziej potrzeba. To wszystko sprawia, że atmosfera w zespołach jest kiepska - podsumowuje nasze źródło.
U nas do stresu dochodzi jeszcze hejt
W Polsce sytuacja również jest trudna ze względu na osobliwe zjawisko, które nie jest szerzej znane w żadnym innym państwie, mianowicie hejt na medyków walczących z pandemią koronawirusa.
Kilka dni temu córka gliwickiej pielęgniarki Ola Korczyńska opublikowała w mediach społecznościowych wpis, w którym pokazała zwandalizowany samochód swojej matki. Auto zostało pomalowane spray’em a opony przebite. Właścicielka auta nie wypowiedziała się w tej sprawie, ale jej córka w swoim wpisie tłumaczy ten akt nienawiścią ludzi do pracowników służby zdrowia, którzy poprzez walkę z wirusem, mają narażać inne osoby poza szpitalami.
Również w ubiegły weekend pielęgniarz z Oddziału Intensywnej Terapii w Ostrowcu Świętokrzyskim został wyproszony ze sklepu, gdy robił zakupy. Jak powiedział w Radiu Ostrowiec, właścicielka lokalu go zna. - Jest mi po ludzku bardzo przykro. Właścicielka doskonale wiedziała, gdzie pracuję. Zażądała, bym opuścił sklep, bo nie chce żebym przynosił zarazki - powiedział. Dodał też, że podobne sytuacje zdarzają się coraz częściej.
Źródło: The New York Post, Radio Ostrowiec
Porady eksperta