"Cały mój świat zgasł". Często miewała deja vu, okazało się, że winny jest gwiaździak
Epizody deja vu nie są niczym dziwnym - od czasu do czasu ma je każdy z nas. Miewała je również Alison Wheatley, pedagog szkolna i terapeuta z Devon w Wielkiej Brytanii. W tym konkretnym przypadku były one jednak na tyle osobliwe, że kobieta zdecydowała się na wizytę u lekarza, a ten zlecił jej badania. Ich wyniki wprawiły ją w osłupienie.
Deja vu to uczucie, że to, co przeżywamy obecnie, kiedyś już się wydarzyło, połączone z przekonaniem, że jest to niemożliwe - bo np. w danym miejscu jesteśmy po raz pierwszy w życiu. Mimo, że trwa zaledwie kilka sekund, potrafi nieźle namieszać, zwłaszcza jeśli towarzyszy mu poczucie tego, że wiemy, co za chwilę się wydarzy.
Deja vu narastało, pojawiły się inne objawy
Właśnie takiego uczucia doświadczała Alison Wheatley. Początkowo występowało ono sporadycznie, jednak w pewnym momencie doznania zyskały na intensywności. Do deja vu dołączyło się dziwne brzęczenie, a kobieta zaczęła słyszeć "głosy" w mózgu. Jak wspomina, w trakcie epizodu deja vu czuła się "dziwnie", a jej umysł był "całkowicie pusty".
"Jeśli zdarzało się to podczas sesji terapeutycznej, słyszałam rozmówcę, rozumiałam, co do mnie mówi, ale nie mogłam mu odpowiedzieć" - wspomina w rozmowie z The Intependent. "Mogłam odpowiadać tylko chrząknięciem - ale po chwili wszystko mijało i mogłam normalnie kontynuować".
W ciągu dwóch miesięcy kilkakrotnie odwiedziła swojego lekarza rodzinnego, skarżąc się na uciążliwe objawy. Ten w końcu skierował ją na badanie rezonansem magnetycznym, które odbyło się w szpitalu Royal Devon and Exeter. Wynik był druzgocący: okazało się, że w jej mózgu rozwinął się duży guz.
Zdiagnozowano u niej gwiaździaka
„Byłam oszalała ze strachu i nie mogłam patrzeć na obraz ze skanu” – wspomina kobieta. „Wszystko, o czym mogłam myśleć, to moja córka Emily, która musiała znieść już diagnozę raka u jej taty, a teraz będę jej musiała powiedzieć, że mam guza mózgu. Cały mój świat zgasł.”
U Alison Wheatley zdiagnozowano gwiaździaka - jednego z najczęstszych guzów układu nerwowego, należącego do glejaków. Guz ten może rozwinąć się w każdej grupie wiekowej, najczęściej jednak dotyczy osób w wieku 40-60 lat. Dwa razy częściej wykrywa się go u mężczyzn.
Kobieta miała szczęście w nieszczęściu: był to guz niskiego stopnia, innymi słowy - o niskim stopniu złośliwości. W szpitalu przeszła zabieg kraniotomii, w trakcie której usunięto jej fragment czaszki, by neurochirurg mógł dostać się do tkanki mózgu. Usunięto również część guza. Po jakimś czasie konieczna była kolejna operacja, gdyż guz odrósł i zaczęła doświadczać napadów, których leki nie były w stanie kontrolować. Po tej operacji miała problem z obudzeniem się z narkozy. Badania kontrolne i biopsja w kwietniu tego roku wykazały, że guz rozwinął się do stopnia trzeciego.
W ciągu trzech kolejnych miesięcy Alison Wheatley przeszła trzy kolejne operacje - po ostatniej przez tydzień nie była w stanie wypowiedzieć poprawnie zdania, ani napisać SMS-a. "Moje wypowiedzi nie miały sensu, stanowiły zbitkę przypadkowych słów" - wspomina.
W sierpniu Alison Wheatley zakończyła chemioterapię i radioterapię, ale nie jest to koniec jej walki - ma co jakiś czas zgłaszać się na regularne badania monitorujące ewentualny ponowny wzrost guza. Wciąż ma problemy ze znalezieniem odpowiednich słów, jednak praca, którą wykonuje, działa jak forma terapii.
"Cieszę się, że nadal mogę wspierać ludzi jako doradca, moja praca i jej sens pomogły mi zaakceptować moją chorobę". - podkreśla. „Mam nadzieję, że dzieląc się moją historią życia z guzem mózgu pokazuję, że życie nie kończy się w chwili, gdy otrzymuje się druzgocącą diagnozę". - podsumowuje.