Był gwiazdą Star Wars, zniknął na lata. Teraz ujawnił, z czym się zmaga
Rola Anakina w „Gwiezdnych Wojnach” przyniosła mu sławę, zainteresowanie fanów i mogła stanowić punkt wyjścia do wielkiej kariery. Tak się jednak nie stało – Jake Lloyd zniknął nie tylko z ekranów, ale w ogóle z życia publicznego. Przez lata do mediów docierały strzępy informacji: o jego konfliktach z prawem, problemach osobistych, zaburzeniach psychicznych. Teraz, w szczerym wywiadzie, Jake Lloyd opowiedział o chorobie, z którą się zmaga.
Aktor z Gwiezdnych Wojen choruje na schizofrenię
Gdy u boku takich gwiazd, jak Natalie Portman i Ewan McGregor, grał w "Gwiezdnych Wojnach" rolę głównego bohatera, którego postać spina dwie trylogie – Anakina Skywalkera – wróżono mu karierę i świetlaną przyszłość. Jake Lloyd zagrał w – nomen omen – „Mrocznym widmie” i... zniknął.
Dopiero teraz ujawnił, że przez te wszystkie lata zmagał się – i nadal walczy – z własnymi „mrocznymi widmami”. U obecnie 35-letniego byłego aktora dziecięcego zdiagnozowano schizofrenię.
Premiera pierwszej części z trylogii prequeli „Gwiezdnych Wojen” przypadła na 1999 rok. Lloyd zaczął pracować na planie jako 8-latek, na premierze miał 10 lat. Już wkrótce potem zaczęto mówić o tym, że jego matka zdecydowała, że niezbędne jest zniknięcie chłopca z życia publicznego.
Spekulowano, że to skutek wystąpienia na ekranie, trudności relacyjnych po tym, jak stał się rozpoznawalny. Nic z tych rzeczy. Chociaż informację o chorobie Jake'a Lloyda ukrywano, obawiając się reakcji fanów i mediów, w końcu zarówno jego matka, jak i on sam ujawnili fakty. Jake Lloyd zmaga się ze schizofrenią.
Jednocześnie jego mama – Lisa – zapewniła, że młodzieńczy występ w filmie nie miał wpływu na późniejsze zdarzenia. Wśród przyczyn schizofrenii wymienia się m.in. czynniki genetyczne.
Lisa Lloyd relacjonowała też w rozmowach z mediami, że leczenie jej syna było trudne, ponieważ nieświadomie zaprzeczał on, że jest chory. Dopiero akceptacja stanu, w jakim się znalazł, pozwoliła mu na otworzenie się na leczenie.
Jake Lloyd, filmowy Anakin - na co choruje?
35-letni Lloyd w szczerym wywiadzie przyznał, że ma za sobą 18 miesięcy w ośrodku zdrowia psychicznego. Kontynuuje terapię w placówce rehabilitacyjnej. Lloyd udzielił wywiadu dziennikarzowi i ekspertowi od „Gwiezdnych Wojen” Claytonowi Sandellowi.
- Czuję się całkiem dobrze, biorąc pod uwagę ostatnie 20 lat. Mogę teraz zaakceptować, że potrzebuję stałego leczenia i terapii oraz że muszę przyjmować leki. Wszyscy bardzo mnie wspierają – komentował w rozmowie z dziennikarzem, dodając, że w międzyczasie sięgnął dna, ale to było takie dno, od którego się odbił: zgodził się na leczenie, zaczął regularnie brać leki i zaakceptował diagnozę.
Przyznał, że dobrze dobrane farmaceutyki stanowią dla niego dużą pomoc i stabilizują jego stan. Wcześniejsze doświadczenia związane z anosognozją – zaburzeniem neurologicznym, polegającym na niezdolności do zdawania sobie sprawy z choroby – oraz ze schizofrenią, doprowadziły go do punktu zwrotnego, jakim było w 2023 roku rozpoczęcie leczenia.
Jake Lloyd, zanim dotarł do punktu, w którym mógł podzielić się ze światem swoją diagnozą i postępami w leczeniu, przechodził epizody psychotyczne, wpadał w konflikty z prawem, prowadził bez prawa jazdy, stanowił zagrożenie na drodze, był aresztowany i stawiał opór przy zatrzymaniu. W 2015 roku trafił do więzienia, które opuścił w 2016 roku, dzięki staraniom matki, po czym został przeniesiony do szpitala psychiatrycznego.
Stan Lloyda pogorszył się jeszcze bardziej po śmierci jego siostry Madison w 2018 roku. W maju 2023 roku doznał kolejnego epizodu psychotycznego. Zatrzymał samochód swojej matki na środku ruchliwej autostrady. Kiedy policja próbowała z nim rozmawiać, odpowiadał fragmentami sylab, które nie miały sensu. Nastąpiło kolejne aresztowanie. Od tego czasu były dziecięcy gwiazdor przebywał w szpitalu psychiatrycznym.
Teraz dba o siebie i z optymizmem patrzy w przyszłość: chciałby 4 maja, po terapii, wrócić do domu. 4 maja to dzień celebrowany jako Dzień Gwiezdnych Wojen, jako nawiązanie do przyświecającego sadze zwrotu „May the Force be with you”. Stąd dzień „May the Fourth” – czwarty maja – to wyjątkowa data dla wszystkich fanów Star Wars, do których wciąż siebie zalicza Jake Lloyd.
Jak zachować psychiczną równowagę
Schizofrenia - przyczny, czynniki ryzyka, przebieg, diagnostyka
Schizofrenia to choroba, która dotyka młodych – 20-, 30-latków. Mężczyźni chorują wcześniej – między 14 a 24 r.ż., ze szczytem zachorowań w wieku 20-24 lata. Kobiety chorują po 30-tce. Krajowy konsultant w dziedzinie psychiatrii, Piotr Gałecki, zwrócił uwagę, że predyspozycje do późniejszego zachorowania na schizofrenię nabywane są w życiu płodowym i w pierwszych latach po narodzinach. U kobiet przebieg zwykle jest łagodniejszy. Osoby ze schizofrenią są bardziej narażone na choroby serca i układu krążenia, cukrzycę, nadużywanie substancji psychoaktywnych, współwystępowanie innych chorób.
Pierwsze objawy bywają niecharakterystyczne, mogą pojawiać się nieprawidłowe treści myślenia, które – jak podkreślił specjalista – „nie poddają się korekcie mimo pewnych dowodów fałszywości”. Do tego omamy rzekome, głównie słuchowe, objawy negatywne, czyli wycofanie z kontaktów społecznych, niechęć do relacji, niechęć do wychodzenia z domu, zaburzenia pamięci, zaburzenia koncentracji, zachowania nieadekwatne, naprzemiennie fazy zmęczenia i apatii z fazami nadpobudliwości, w czasie których osoba jest hiperaktywna, mniej je, mniej śpi. To sprawia, że schizofrenię można pomylić np. z ChAD – chorobą afektywną dwubiegunową, z epizodami depresji, z innymi zaburzeniami.
Prof. Gałecki, kierownik Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi i konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii, wyjaśnił: – Diagnoza schizofrenii polega przede wszystkim na tym, żeby dokonać dokładnego badania psychiatrycznego, ocenić, czy objawy kryterialne występują, czy nie. Kolejnym etapem jest przeprowadzenie diagnostyki różnicowej i tutaj przede wszystkim trzeba wykluczyć obecność zmian w ośrodkowym układzie nerwowym, które mogą dawać podobne objawy psychopatologiczne, czyli urojenia czy halucynacje – mowa np. o guzie mózgu, tętniaku mózgu czy padaczce skroniowej.
Wykluczane jest również ewentualne zażywanie substancji odurzających, które mogły spowodować wystąpienie opisywanych zaburzeń. Co ważne, w takich stanach może się pojawić epizod paranoidalny, który u nielicznych osób zdarza się raz. Ale u 80 proc. pacjentów taki epizod powtarza się lub ma postać przewlekłą.
Schizofrenia - czy można wyleczyć?
Schizofrenia to choroba przewlekła i trwająca do końca życia pacjenta. Całkowite wyleczenie nie jest możliwe. Ale osoby, które mają dobrze dobrane leki, mogą dobrze funkcjonować na co dzień. Nieleczona schizofrenia może powodować neurodegenerację mózgu. Źle leczona – m.in. skutki uboczne. Metody terapii na szczęście są coraz lepsze. Większa jest też świadomość społeczna i traktowanie chorób psychicznych tak jak innych schorzeń. Nie wstydzimy się przeziębienia, więc dlaczego mielibyśmy wstydzić się schizofrenii?
W Polsce na schizofrenię może chorować nawet ok. 300-385 tys. pacjentów – w zależności od źródeł pojawiają się rozbieżności w szacunkach. Nowe badania sugerują, że jest mniej takich przypadków niż kiedyś, co przypisuje się lepszej opiece nad kobietami w ciąży i nad dziećmi w okresie noworodkowym i niemowlęcym. Ale wciąż statystycznie to ok. 1 proc. społeczeństwa.
I mimo progresu w postrzeganiu chorób psychicznych wiele osób będących w spektrum schizofrenii zmaga się ze stygmatyzacją. Wskazują na to m.in. raporty opracowane na rzecz kampanii „Wyprostuj Spojrzenie”, zainicjowanej przez fundacje „Nie Widać Po Mnie” i „EPI-BOHATER”.
Rzeczniczka Praw Dziecka Monika Horna-Cieślak zwróciła uwagę, że dzieci i młodzież to osoby bardzo narażone na stygmatyzację. Anna Alicja Lisowska z Fundacji EPI-BOHATER zwróciła uwagę na fakt, że wciąż brakuje edukacji w zakresie chorób psychicznych, szczególnie poza dużymi miastami.
– Jeśli osoba chora na schizofrenię jest postrzegana przez społeczeństwo tylko negatywnie, hejtowana za to, że spotkała ją choroba, to społecznie mamy dużo do nadrobienia – podkreśliła, komentując nowy raport, Urszula Szybowicz z Fundacji Nie Widać Po Mnie. Bo w raporcie widać, jakie niezrozumienie budzi schizofrenia:
- 54 proc. respondentów sądzi, że osoba chorująca na schizofrenię jest niezrównoważona lub nieprzewidywalna
- 36 proc. respondentów sądzi, że jest to posiadanie wielu osobowości – tymczasem to cecha dysocjacyjnego zaburzenia osobowości, o którym kiedyś mówiono jako o „rozdwojeniu jaźni”
- 13 proc. ankietowanych uważa, że osoby ze schizofrenią powinny przebywać w ośrodkach zamkniętych
- 12 proc. uważa osoby chorujące na schizofrenię za zawsze agresywne i niebezpieczne
Te pokutujące mity skutkują realnymi trudnościami: niższa jakość życia, stygmatyzacja, trudności z aktywnością zawodową, izolacja społeczna stają się udziałem wielu osób w spektrum schizofrenii. Dla części chorych i ich rodzin trudności psychiczne to taki temat tabu, że pacjenci nie są właściwie leczeni albo są leczeni zbyt późno.
- Aż 72 proc. osób w spektrum schizofrenii straciło pracę po tym, jak zostali zdiagnozowani.
- I to pomimo faktu, że 26 proc. osób chorujących na schizofrenię ma wyższe wykształcenie.
Większość pacjentów jest więc na rencie, chociaż mogliby pracować, a aktywność zawodowa stanowi też wsparcie w leczeniu, może zmniejszać ryzyko nawrotów, bo motywuje m.in. do brania leków. Tymczasem schizofrenia wskutek stygmatyzacji staje się chorobą i pacjenta, i całej jego rodziny.