Biohacking przepisem na długowieczność? Ekspert: "To pieniądze pozwalają żyć dłużej"
Złośliwi mówią, że ekscentryczny milioner Bryan Johnson nie jest już milionerem, tylko miliarderem. 47-latek, który postanowił żyć wiecznie, stał się już marką, która doskonale się sprzedaje, choćby w formie suplementów. Pytamy doktora Mateusza Grzesiaka, dokąd zmierza biohacking i ile w nim zdrowego rozsądku.
Według aktualnej wiedzy ludzkie ciało jest tak zaprogramowane, że się rodzimy, dojrzewamy, starzejemy i umieramy. 47-letni Bryan Johnson, którego na Instagramie obserwuje milion ludzi, nie godzi się z tym porządkiem.
Milioner z pomocą 30-osobowego zespołu lekarzy robi wszystko, by cofnąć swój wiek biologiczny. U jednych budzi podziw, u drugich zawiść, a nawet nienawiść. Co z tego możemy wyciągnąć tak realnie dla siebie, pytamy doktora Mateusza Grzesiaka, psychologa i wykładowcę akademii WSB.
Eliza Dolecka, "Poradnik Zdrowie": Dlaczego człowiek, który wszelkie działania na rzecz wydłużenia życia podejmuje za własne pieniądze i eksperymentuje na własnym ciele, często budzi tak silną niechęć, wręcz agresję? To kwestia zazdrości?
Dr Mateusz Grzesiak, psycholog i wykładowca akademii WSB: U niektórych budzi niechęć, u innych podziw, dla pozostałych jest obojętny albo ich irytuje - każdy z nas będzie miał inny obraz tego człowieka, bazujący na własnych projekcjach, wartościach, preferencjach itd.
Jeśli ktoś jest głośny medialnie, przyciąga uwagę publiki. Gdy przedstawia kontrowersyjne tezy (a Johnson nie chce umrzeć), wydaje ponad 2 miliony dolarów rocznie na bycie młodym, robi transfuzje z krwi nastoletniego syna, je kilkadziesiąt suplementów dziennie i namawia innych, by za nim podążali - to niewątpliwie będzie to budziło emocje.
Jego głos wpisuje się zresztą w istotny trend długowieczności, popularyzowany przez miliarderów - im więcej ktoś ma pieniędzy, tym dłużej chce żyć.
To nie są tylko przepisy dla milionerów. Każdy z nas mógłby przecież przejść na dietę wegańską, stosować post przerywany i ćwiczyć godzinę dziennie. Nie trzeba dużych pieniędzy i jest to, wg aktualnej wiedzy naukowej (zwłaszcza u osoby po 40. roku życia), zdrowe. Dlaczego nie korzystamy z takich biohacków? Jak dużo jesteśmy w stanie poświęcić dla życia dłużej?
- Nie robimy, bo to wymaga wiedzy i wysiłku. Mimo spopularyzowania haseł o zdrowiu, nadal wg Ipsos co czwarty badany Polak nie czyta etykiet z żywnością. 65% Polaków w ogóle nie uprawia sportu ani nie podejmuje żadnej aktywności fizycznej (Eurobarometr).
To pokazuje, że większość społeczeństwa nadal nie weszła na ścieżkę zdrowia, która wymaga poświęceń. O ile Johnson może być przykładem wręcz obsesyjnego podejścia i niektórzy woleliby żyć krócej niż zamienić się z nim miejscami, o tyle jakiś fundament dbania o siebie powinien wprowadzić każdy z nas.
Nie mówimy tu o trendzie longevity - długowieczności - ale samym zdrowiu. Większość ludzi ma wiele innych niż zdrowie problemów, którym na co dzień poświęcają uwagę. Dodatkowo, jeśli nie mają zasobów - ani zdrowia, ani pieniędzy - to ich przyszłość nie zapowiada się atrakcyjnie i wtedy przedłużanie życia byłoby raczej karą. Proszę sobie wyobrazić emeryta ledwo wiążącego koniec z końcem, który jest schorowany, samotny samotny i powiedzieć mu, żeby żył dłużej. Po co?
Według badań, wyższe dochody wiążą się z większą długowiecznością.
Różnica w oczekiwanej długości życia między najbogatszym 1% a najbiedniejszym 1% osób wynosi blisko 15 lat w przypadku mężczyzn i 10 lat w przypadku kobiet. Pieniądze pozwalają żyć dłużej, a Johnson jest tego najlepszym przykładem.
Bryan Johnson wydaje się mieć obsesję - nie trzeba być lekarzem psychiatrą, by to zauważyć. A gdzie zatem jest ta granica normalności? Gdzie jest balans i jak go złapać?
- To kwestia wartości jednostkowych i zasobności portfela. Osoby religijne z kolektywnych kultur będą miały inne podejście do swojego losu niż egocentryczny Amerykanin, który a) chce, b) stać go, c) więc wychodzi z założenia, że może.
Jedni uznają, że ich życie należy do przeznaczenia, Boga albo że nie ma dla nich znaczenia, jak długo będą żyć, byle żyć dobrze. Drudzy wybiorą krótko, ale intensywnie, trzeci długo, ale bez ryzyka. Nie wiem, gdzie jest balans, nie jest rolą psychologa go ustanawiać. Mamy wybór.
Zobacz: Dieta śródziemnomorska
Skąd w ogóle w człowieku ta potrzeba bycia wiecznym? Egocentryzm, skutek urazu psychicznego, coś innego?
- W człowieku nie wiem, Johnson otarł się o śmierć i chce spędzić długie lata z synem. Zapewne kierują nim jego przeżycia, traumy itd. Niektórzy chcą być najlepsi w sporcie, inni w biznesie, inni w ilości stosunków seksualnych, Johnson chce być najlepszym najmłodszym wśród najstarszych.
Dla mnie kolejny amerykański guru, który wymyśla sobie markę osobistą i zarabia pieniądze na opowiadaniu historii i sprzedawaniu produktów pod określoną ideą - a dla kogo będzie jaką inspiracją, to już zależy od indywidualnych przekonań.
Co się ludziom podoba w biohackingu, który promuje Johnson? To faktycznie taki mocny trend jak twierdzą twórcy dokumentu o nim w Netflixie?
- Ludzie chcą żyć lepiej, w tym między innymi w zakresie zdrowia - a hacking zapewnia szybkie panacea na złożone problemy. Jest łatwostrawny, przystępny, dobrze opakowany, trafia więc w potrzeby konsumenta.
Biohacking nie jest trendem ale tendencją - zostanie na dłużej, bo opiera się o uniwersalną potrzebę szczęśliwszego i skuteczniejszego życia.
Psycholog i wykładowca Akademii WSB. Posiada tytuły magistra psychologii i prawa oraz trzy doktoraty w dyscyplinach zarządzania, pedagogiki i psychologii (PsyD, USA). Autor niemal 30 książek, licznych artykułów i publikacji naukowych. Jego profile społecznościowe obserwuje łącznie ponad 900.000 osób.