Beata zapadła w śpiączkę po wizycie u dentysty. "Lekarz zostawił ją w fotelu na 3 godziny"
Tragiczny finał zabiegu stomatologicznego. Kobieta udała się na zabieg wszczepiania implantów zębowych w kwietniu. Podczas operacji zapadła w śpiączkę i do tej pory się nie wybudziła. Śledztwo jest w toku, prokuratura ma w planach przesłuchania jeszcze kilkunastu osób. Rodzina jest zrozpaczona.
Pani Beata Filipek była bardzo aktywną i zadbaną kobietą. Codziennie biegała i ćwiczyła. Z zawodu była kosmetyczką.
"Chciała estetycznie wyglądać. Ma zanik kości przy żuchwie, więc zaczęła szukać kogoś kto zrobi jej implanty tzw. zygomatyczne" - opowiada pani Dagmara, siostra poszkodowanej. Nikt nie spodziewał się jednak, że zabieg zakończy się tragedią.
Lekarz zwlekał z zawiadomieniem pogotowia prawie 3 godziny
Do zdarzenia doszło 13 kwietnia w Lublinie. 57-letnia Beata Filipek poddała się zabiegowi wszczepienia czterech implantów. Operacja odbywała się pod narkozą.
Kobieta miała już jeden tego typu zabieg za sobą. Odbył się on w znieczuleniu miejscowym w prywatnym gabinecie w Warszawie. Niestety pacjentka źle go zniosła i postanowiła zmienić gabinet na klinikę w Lublinie.
Niestety druga operacja implantologiczna nie została dokończona. Lekarz usunął 4 zęby, w miejsce których miały być umiejscowione implanty. Jednak nagle pacjentka dostała drgawek, a jej ciśnienie krwi zaczęło gwałtownie spadać. Lekarz postanowił przerwać zabieg i wyprowadzić kobietę ze stanu anestezji. Wezwano pogotowie, które przetransportowało kobietę do szpitala. Niestety, pacjentka od tego czasu wciąż jest w śpiączce.
Rodzina pani Beaty zgłosiła sprawę do prokuratury, twierdząc, że pogotowie zostało wezwane zbyt późno, gdyż personel gabinetu zwlekał z tą decyzją. W programie UwagaTVN siostra poszkodowanej powiedziała, że lekarz zostawił pacjentkę na fotelu dentystycznym na trzy godziny.
Po zabiegu panią Beatę miała odebrać ciocia
„O godzinie 15.24 wysłała SMS-a do cioci, że podpisała wszystkie zgody, zabieg się zaczyna. Miał trwać 1,5 godziny i dwie godziny jeszcze miała czekać aż dojdzie do siebie po narkozie” – powiedziała siostra pani Beaty w rozmowie z Dziennikiem Wschodnim.
O godzinie 19 ciocia pani Beaty próbowała się z nią skontaktować, jednak pacjentka nie odbierała telefonu. Kobieta udała się więc do kliniki. Zastała bardzo niepokojącą sytuację. Pani Beata leżała na łóżku dentystycznym z plastikową maseczką na twarzy. Lekarz uspokoił kobietę, że szpital jest już powiadomiony i czekają na karetkę. O godzinie 20:30 pani Beata została zabrana na oddział intensywnej terapii lublińskiego szpitala.
"Zostawił ją na fotelu przez 3 godziny" - lamentuje siostra pani Beaty.
Zrozpaczona siostra pani Beaty przyleciała do Polski ze Stanów Zjednoczonych, by dowiedzieć się, co się stało.
„Do gabinetu doktora weszłam pod pretekstem, że jestem klientką. Zaprowadzili mnie na górę, zamknął drzwi, wtedy dopiero przyznałam się, że jestem siostrą Beaty Filipek. Bardzo się przestraszył i mówi: naprawdę nie wiem co się stało, ale ciśnienie zaczęło jej spadać. To było bardzo ciężkie wyrywanie zębów, ja nawet przestałem wykonywać procedurę, bo czułem, że coś jest nie tak. I kazałem szybko wyprowadzać z anestezji. Ale co się stało, to już musi pani rozmawiać z anestezjologiem” – powiedziała Dziennikowi Zachodniemu.
Na drugi dzień skontaktowała się telefonicznie z anestezjologiem. Niewiele wyniknęło z rozmowy. Kobieta twierdzi, że lekarz tłumaczył się słowami: „Ja nie wiem co się stało, ale dostała jakichś drgawek”.
Czy stan pani Beaty jest wynikiem błędu medycznego? Śledztwo jest w toku
Sprawa pani Beaty została zgłoszona. Prokuratura Okręgowa w Lublinie prowadzi postępowanie w kierunku art. 156 kodeksu karnego, czyli spowodowania ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Śledztwo jest cały czas w toku.
Klinika miała oddać zapłacone pieniądze za zabieg stomatologiczny. Była to kwota w wysokości 60 tys. zł – 15 tys. za każdego zęba.
Ponadto rodzina poszkodowanej podaje, że rezonans magnetyczny wykazał poważne zmiany w mózgu pani Beaty, mianowicie doszło do uszkodzenia kory mózgowej.
"Nie reaguje na żadne bodźce zewnętrzne. Siostra ma otwarte oczy, ale nie ma żadnego kontaktu. Jest po prostu warzywko, leży. Są to zmiany nieodwracalne" - mówi siostra pani Beaty.
Rzecznik prokuratury Agnieszka Kępka w rozmowie z infoDENT24.pl poinformowała, że zebrana jest pełna dokumentacja medyczna z obu gabinetów stomatologicznych, z których usług korzystała poszkodowana. Śledztwo jednak znacznie przedłuża się ze względu na problemy z przesłuchaniami świadków. Choć przesłuchano już wiele osób, prokuratura ma w planach kolejne przesłuchania. Wszystko dla dobra śledztwa, gdyż każde nowe zeznanie może dostarczyć kluczowych faktów.
Dopiero po zakończeniu przesłuchań pełna dokumentacja zostanie przekazana biegłym sądowym. Jak informuje rzecznik prasowy, potrzebna jest opinia nie tylko specjalisty z zakresu stomatologii, ale też m.in anestezjologii i okulistyki.
"Nie zapowiada się więc na przyspieszenie sprawy. Niestety opinie z zakresu różnych dziedzin medycyny wydane przez biegłych trwają bardzo długo, czasami czekamy na rozpoczęcie badań cały rok" – mówi Agnieszka Kępka.