Beata walczy z agresywnym rakiem piersi. "Chcę, aby mój synek miał mamę”
Jednego dnia zmienił się cały świat Beaty Równickiej. Młoda mama usłyszała od lekarza, że w jej ciele rozwija się złośliwy nowotwór. 43-latka nie traci nadziei i wierzy, że uda jej się wygrać z potrójnie ujemnym rakiem piersi. – Wiele kobiet przeszło przez to samo, przez co ja teraz przechodzę i żyją, i mają się dobrze – podkreśla.
Wyniki biopsji na zawsze zmieniły życie Beaty i jej bliskich. Kobieta na podstawie przeprowadzonych badań dowiedziała się, że ma potrójnie ujemnego raka piersi.
- Na szczęście później się okazało, że nie zawsze rak to wyrok – mówi.
"Ile życia mi pozostało"
- Wciąż pamiętam łzy, które pojawiły się w momencie diagnozy – wspomina kobieta, która nie ukrywa, że jednym z pierwszych pytań, jakie pojawiły się w jej głowie po usłyszeniu diagnozy, było: "ile życia mi pozostało". Potem młoda mama pomyślała, że musi walczyć, bo ma dla kogo. Jej synek miał dopiero 3 lata.
43-latka przyznaje, że nie wiedziała wcześniej, na czym polega choroba, którą u niej wykryto. W jej najbliższym otoczeniu nikt nigdy nie zmagał się z rakiem piersi, choć jej babcia zmarła na raka żołądka, a tata na raka jelita grubego.
Beata myślała, że jest jeszcze zbyt młoda na to, by chorować.
W wykryciu nowotworu pomogły badania profilaktyczne. To właśnie dzięki nim nowotwór został wykryty na bardzo wczesnym etapie rozwoju, choć zaatakował niezwykle agresywnie i rozwinął się w ciągu 10 miesięcy.
Kosztowne leczenie
43-latka obecnie przyjmuje chemioterapię. Za sobą ma już cztery dawki "czerwonej chemii". Jest także w trakcie immunoterapii, która poprawia rezultaty leczenia i zmniejsza ryzyko nawrotu choroby po zabiegu. Niestety, nie jest refundowana przez NFZ w przypadku tego nowotworu.
Po zakończeniu chemioterapii Beatę czeka operacja – podwójna mastektomia z jednoczesną rekonstrukcją piersi, a potem w zależności od wyniku badań histopatologicznych, dalsze leczenie.
Immunoterapia, którą stosuje obecnie 43-latka, jest niezwykle kosztowna. Cena jednej dawki leku to 15,5 tys. złotych, dlatego Beata założyła zbiórkę internetową na swoje leczenie. Już udało jej się zebrać ponad 80 tys. złotych, jednak nadal brakuje ponad 165 tys. zł.
- Mam dopiero 43 lata i mnóstwo marzeń do spełnienia, a przede wszystkim chcę, aby mój synek miał mamę – czytamy w opisie zbiórki.