Autobusy miejskie zamienią się w karetki. Na razie tylko w stolicy
Coraz więcej miast boryka się z organizacją transportu pacjentów do szpitali. Ta sytuacja wynika z tego, że brakuje karetek pogotowia ratunkowego. W Warszawie ratusz zaoferował swoją pomoc i przystosuje autobusy miejskie na karetki. Mają one przewozić lżej chore osoby do szpitala na Stadionie Narodowym.
- Przygotowujemy dwa autobusy Warszawskiego Transportu Publicznego i instalujemy w nich stanowiska z tlenem. W ten sposób odciążymy karetki, a pogotowie będzie mogło pomóc większej liczbie potrzebujących – poinformował prezydent stolicy Rafał Trzaskowski.
W zajezdni na ul. Stalowej trwają właśnie prace. Dwa dwunastometrowe autobusy miejskie są przerabiane na karetki. W środku będą utworzone specjalne stanowiska z tlenem i przegrody ochronne dla kierowców. Autobus jest dla tych pacjentów, którzy będą w stanie odbyć podróż na siedząco, nawet z zapewnioną ciągłą tlenoterapią. - Zakładamy, że autobus będzie mógł przewieźć jednocześnie ok. 30 pacjentów. W razie potrzeby jesteśmy gotowi udostępnić również pojazdy przegubowe. Zaoferowaliśmy też gotowość do zabezpieczenia przewozu personelu szpitala i koordynacji działań – podkreślił Maciej Dziubiński ze stołecznego ratusza.
Miejski Zakład Autobusowy wyznaczy ok. 20 kierowców, którzy będą wozić pacjentów z trzech miejskich szpitali na Stadion Narodowy. Mają przejść szkolenie z tego, w jaki sposób zakładać odzież ochronną. Jak przekazał Maciej Dziubiński, „ratusz rozpoczął rozmowy i analizę możliwości zamówienia autobusów z noszami do przewozu pacjentów leżących”. Dodał, że skontaktował się także z dostawcami taboru ws. przekazania informacji na temat kosztów i czasu realizacji”.
Stołeczni urzędnicy wpadli jeszcze na pomysł stworzenia mobilnych punktów poboru wymazów w miejskich autobusach. To już wszystko zależy, jak będzie rozwijała się sytuacja.
Polecamy: Pulsoksymetry towarem deficytowym. Brakuje ich w aptekach i hurtowniach
Zaczyna brakować karetek w całym kraju
W wielu dużych miastach m.in. na Śląsku, Wybrzeżu, Mazurach, Śląsku i w Małopolsce, szpitale borykają się z problem dotyczącym transportu zakażonych pacjentów. Przyczyną jest niewystarczająca liczba karetek. Do takiej sytuacji doszło ostatnio w Oświęcimiu. Nie było wolnych karetek, więc śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego musiał interweniować. Natomiast w Oleśnicy przyjechała do pacjenta straż pożarna zamiast karetki.
- System już jest niewydolny, to wszystko lada dzień „walnie” - powiedział ratownik medyczny w rozmowie z „Dziennikiem Polskim”. - O jedno Was proszę. Pamiętajcie, że to nie wina ratowników medycznych, że musicie czekać i po kilka godzin na przyjazd karetki, a potem przyjęcie do szpitala. To wina systemu i finansowania oraz ilości zespołów. My jako ostatnie ogniwo dajemy z siebie ile możemy. Próbujemy Was ratować i zdążyć z pomocą. Miejcie to na uwadze zanim zmieszacie nas z błotem. Bo aktualnie w naszej pracy nie ma czasu nawet na oddanie moczu, a o dopiero na kawkę i ciasteczko. Pracujemy niestrudzenie ostatkiem sił – dodał.
Czy w dobie koronawirusa Stacje Pogotowia Ratunkowego mogą liczyć na wsparcie samorządów tak jak w przypadku Warszawy?
Czytaj też:
- Koronawirus: kiedy wzywać pogotowie, chorując na COVID-19?
- Co koronawirus robi z płucami człowieka? Wstrząsające nagranie
- Powikłania po COVID-19. Jakie powikłania mają osoby, które wyzdrowiały z COVID-19?
- Nie masz ubezpieczenia? Leczenie COVID będzie darmowe
- Lekarze nie wykluczają strajku i to w czasie pandemii!
Źródła: Super Express, Gazeta Polska