Armagedon w łódzkim szpitalu. 10-latek nie żyje, 16-latek ledwo przeżył
W łódzkim szpitalu zmarł 10-latek, a 16-letni chłopiec walczy o życie. Wszystko przez ciężki przebieg grypy. To kolejna ofiara w tym trudnym sezonie.
Jak informuje "Dziennik Łódzki", 10-latek zmarł w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi z powodu ciężkiego przebiegu sezonowej infekcji typu grypowego. Dziecko z silnymi objawami trafiło na oddział intensywnej terapii. Niestety, mimo wysiłków lekarzy, chłopca nie udało się uratować.
Grypa zbiera żniwo
Grypa w tym roku jest wyjątkowo dotkliwa. Jak poinformował wiceminister zdrowia Waldemar Kraska, między 16 a 22 grudnia odnotowano ok. 300 tys. przypadków grypy. Łącznie wystawiono ponad 4,5 tys. skierowań do szpitala.
Wcześniej, według danych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego PZH - Państwowego Instytutu Badawczego, między 1 a 7 grudnia odnotowano 187 067 przypadków grypy i jej podejrzeń, a między 8 a 15 grudnia - 266 620 przypadków.
Jak podkreślają lekarze, w tym roku grypa jest "wyjątkowo paskudna". Szpitale są pełne pacjentów, którzy źle znoszą chorobę.
"Mamy armagedon, powodem przyjęć jest grypa i infekcje grypopodobne, nieco mniej jest wirusa RSV, na którego sezon powoli się kończy" - powiedziała w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim" dr Natalia Krysiak z Kliniki Pediatrii, Immunologii i Nefrologii ICZMP.
Z powodu silnego przebiegu grypy w tym samym szpitalu w Łodzi przebywał również 16-latek. Na szczęście, mimo ciężkiego stanu zdrowia, chłopca udało się wyprowadzić z choroby.