5 godzin czekali na lekarza, który miał stwierdzić zgon. "Od lekarzy wymaga się rozdwojenia"
W hospicjum doszło do śmierci pacjenta, ale z powodu braku lekarzy przez kilka godzin nikt nie był w stanie stwierdzić zgonu. O zaistniałą sytuację rodzina zmarłego obwinia medyków. Lekarze zabrali głos i przypominają, że ustawa opisująca kwestie związane ze zgonem nadal nie została zaktualizowana.
Dyskusję rozpoczął wpis dr Joanny Zabielskiej-Cieciuch. Lekarka rodzinna jest także ekspertem Federacji Związków Pracodawców Ochrony Zdrowia "Porozumienie Zielonogórskie". Kobieta opisała sytuację związaną ze zgonem pacjenta. Młody pacjent zmarł w hospicjum, ale nie było lekarza, który mógłby stwierdzić zgon.
Nikt nie mógł stwierdzić zgonu
W Polsce kwestie związane ze zgonem opisuje ustawa o cmentarzach i chowaniu zmarłych z 1959 r. Projekt nowelizacji ustawy został zgłoszony w ubiegłym roku. Zaproponowane zmiany miały dotyczyć rozszerzenia skali działań koronera, czyli osoby stwierdzającej zgon, która w polskim prawie funkcjonuje już od 2002 r.
Ekspertka napisała: "Rano zmarł młody pacjent chorujący na raka. Lekarz z hospicjum jest na urlopie, lekarz z przychodni może udać się na wizytę po zakończeniu przyjęć umówionych pacjentów. Rodzina nie chce czekać 5 godzin. Czy lekarze zasługują na lawinę obelg ze strony rodziny pacjenta?"
Dlaczego koroner jest potrzebny?
Dr Zabielska-Cieciuch przypomniała także, na jakich zasadach odbywa się praca lekarza POZ, czyli podstawowej opieki zdrowotnej. Lekarka podkreśla: "POZ pracuje od 8 do 18. Stwierdzanie zgonu nie jest i nigdy nie było świadczeniem gwarantowanym. Wszystkim wydaje się, że to obowiązek POZ, ale nie wynika to z prawa ustalonego w 1959 roku. Od kilkunastu lat przygotowywane są nowe przepisy, a kolejni Polacy umierają".
Do sprawy zdecydowała się także odnieść inna specjalistka, która ironicznie skomentowała przedłużający się problem zmian w ustawie i powołania instytucji koronera.
- Nie, nie potrzebujemy koronerów. Wszystko jest super. POZ, NPL, onkologia - przecież to wszystko miejsca z ciągłym nadmiarem personelu medycznego, lekarz może wyjść z przychodni na 4h, żeby dojechać do miejsca zgonu, wypisać dokumenty i wrócić. Co na to 20-25 pacjentów w kolejce? - stwierdziła była wiceprzewodnicząca Porozumienia Rezydentów dr Anna Bazydło.
Polecany artykuł: