32-latka nie dotarła na pilną operację. Zmarła w karetce po 7 godzinach na SOR
Prokuratura Rejonowa w Dębicy wszczęła śledztwo w sprawie śmierci 32-latki, która zmarła w karetce w trakcie transportu ze szpitala w Dębicy do Rzeszowa. Kobieta potrzebowała pilnej operacji, ale, jak twierdzą jej bliscy, zwlekano z przewiezieniem jej do szpitala, a medycy popełnili szereg zaniedbań. Osierociła dwoje dzieci.
32-letnia pani Justyna pod koniec stycznia źle się poczuła. Narzekała na ucisk w klatce piersiowej, miała silną duszność, gorzej widziała. Jej mąż, Krzysztof, wezwał pogotowie.
Po przybyciu medyków poinformował ich, że 32-latka ma zespół Marfana - uwarunkowaną genetycznie chorobę tkanki łącznej, która może wywoływać tętniaka rozwarstwiającego aorty.
Ci wykonali EKG, które stwierdziło nieprawidłową pracę serca, a następnie zdecydowali o przewiezieniu kobiety do szpitala.
Badania potwierdziły tętniaka aorty
Problemy zaczęły się już w trakcie transportu do karetki. "Nie znieśli jej z czwartego piętra, ale musiała schodzić o własnych siłach. Na drugim piętrze zaczęła się osuwać Krzysztofowi na ręce, który ją sprowadzał, a nie ratownicy" - wspominała cytowana przez media przyjaciółka rodziny.
Pacjentkę przewieziono do SOR Szpitala Powiatowego w Dębicy, pobrano jej krew i podpięto pod aparaturę. To wtedy napisała do męża, że chce jej się pić i jest jej zimno.
Po 21 wykonano jej tomografię komputerową, która potwierdziła istnienie tętniaka rozwarstwiającego główną tętnicę. Po konsultacji z kardiologiem lekarze podjęli decyzję o pilnej operacji - w tym celu pacjentkę trzeba było jednak przewieźć do oddalonego o 50 km Rzeszowa.
Niemal dwie i pół godziny później 32-latka nadal leżała na SOR w Dębicy. "Dopiero siedem minut po północy zadecydowano, by przewieźć ją do Rzeszowa" - podaje portal nowiny24.pl.
Na SOR spędziła w sumie siedem godzin. Nie dotarła do szpitala w Rzeszowie - w trakcie transportu doszło do zatrzymania krążenia. Ratownicy w karetce przywrócili kobiecie funkcje życiowe i zdecydowali o przewiezieniu jej do SOR w Sędziszowie Małopolskim, gdzie próbowano ją ustabilizować. Pacjentka zmarła jednak kwadrans po pierwszej w nocy.
Rodzina zawiadomiła prokuraturę. Zarzuca medykom zaniedbania
Następnego dnia rodzina zmarłej złożyła do Prokuratury Rejonowej w Dębicy zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Bliscy 32-latki zarzucili medykom "niedopełnienie obowiązków i szereg zaniedbań medycznych". Rodzina nie może zrozumieć, dlaczego mimo wskazania do pilnej operacji, z transportem zwlekano ponad dwie godziny.
27 stycznia prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie "narażenia w dniu 24 stycznia Justyny K. na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu przez ratowników medycznych oraz personel SOR Szpitala Powiatowego w Dębicy" - poinformował portal nowiny24.pl.
Jak przekazał Tomasz Zwierzyk, zastępca prokuratora rejonowego w Dębicy, jeszcze tego samego dnia zabezpieczono dokumentację medyczną i przesłuchano męża kobiety, wykonano również sekcję zwłok. Ta wykazała, że 32-latka zmarła na skutek zawału serca.
Ze względu na trwające śledztwo Szpital Powiatowy w Dębicy nie skomentował sprawy.
Polecany artykuł: