13 lat temu uratował ponad 200 osób. Teraz kapitan Wrona sam prosi o pomoc

2024-11-27 11:48

Pilot Tadeusz Wrona uratował wiele żyć, a o jego popisowym lądowaniu rozpisywały się media w całej Polsce. Teraz jednak kapitan sam musi prosić innych o pomoc. Jego syn walczy z ostrą białaczką szpikową. Nawrót choroby sprawił, że młody mężczyzna musi poddać się leczeniu poza Polską. Trwa zbiórka na pokrycie kosztów terapii.

13 lat temu uratował ponad 200 osób. Teraz musi prosić o pomoc
Autor: siepomaga.pl 13 lat temu uratował ponad 200 osób. Teraz musi prosić o pomoc

Tadeusz Wrona - to nazwisko rozbrzmiało w całej Polsce 1 listopada 2011 roku. Wówczas kapitan LOT-u, przez awarię maszyny, został zmuszony do wylądowania Boeingiem 767 na lotnisku Chopina w Warszawie bez wysuniętego podwozia.

Uratował ponad 200 osób. Teraz prosi o pomoc - ale nie dla siebie

Na pokładzie jego samolotu znajdowało się wówczas 231 osób i żadna z nich nie ucierpiała. Teraz nazwisko pilota znów zyskuje rozgłos. Tym razem jednak z bardzo smutnego powodu.

Okazuje się bowiem, że syn słynnego pilota potrzebuje pomocy. Obecnie 40-letni Mikołaj poszedł w ślady ojca i również pracuje jako pilot. Niestety, cierpi on na poważną chorobę. Kapitan był więc zmuszony prosić o pomoc dla swojego syna.

Mikołaj zmaga się z ostrą białaczką. Niestety, choroba jest wyjątkowo podstępna. Ujawniła się bowiem z zaskoczenia. Lotnik ze względu na swoją pracę musi wykonywać regularne badania. Choroba jednak nie dawała żadnych objawów, aż do momentu kiedy musiał on rozpocząć leczenie stomatologiczne. Wówczas dentystka zauważyła u niego stan zapalny dziąseł i zasugerowała, by wykonał badanie morfologiczne.

„Miałam dwa nowotwory ginekologiczne jednocześnie”. Iwona wspomina trudną diagnozę

Mikołaj Wrona choruje na białaczkę. W Polsce opcje leczenia się wyczerpały

Fundacja Zdrowia i Kultury Kochaj Życie założyła zbiórkę dla Mikołaja na portalu siępomaga.pl.

Dwa lata temu Mikołaj usłyszał diagnozę - ostra białaczka szpikowa. Ta informacja przerwała jego karierę i wywróciła do góry nogami życie osobiste

- czytamy na stronie zbiórki.

Ostatnie dwa lata były wypełnione chemioterapiami. Syn kapitana Wrony dwukrotnie musiał przejść też przeszczep szpiku. W pewnym momencie wydawało się, że sytuacja zaczyna się stabilizować. Niestety, wówczas doszło do nawrotu choroby.

Niestety, w październiku usłyszeliśmy druzgocącą wiadomość. Wznowa białaczki. (...) W tej chwili dotarliśmy do ściany. Zmęczony walką organizm Mikołaja nie wytrzyma kolejnego leczenia, które się nie powiedzie. Mamy właściwie tylko jedną szansę, by go uratować

- mówi żona Mikołaja Wrony.

Polscy lekarze niestety nie są już w stanie mu pomóc. Jak zaznaczyła kobieta, jedyną szansą dla Mikołaja jest leczenie inhibitorami meniny, które dostępne jest za granicą. Aktualnie jedynie szpitale w USA, Walencji i Barcelonie są gotowe podjąć się leczenia z użyciem tej metody.

Na razie udało im się zebrać ponad 670 tysięcy złotych. Zbiórkę można znaleźć pod tym linkiem.

Zobacz także: 6 produktów, które pomagają obniżyć ryzyko zachorowania na raka

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki